Poniżej umieszczam tekst „Dźwiękowe jasełka – słuchowisko Boże Narodzenie – 'Różne podejścia do Bożego Narodzenia’ „.
Powyższe treści ją kompatybilne z nagraniem dźwiękowym udostępnionym na Platformie YouTube: https://youtu.be/-V9OB0u5hdA
Dźwiękowe jasełka można uzupełnić grą aktorską i ciekawymi dekoracjami. Proponujemy, by je wystawić w swojej szkole lub parafii 🙂
- Narrator:
Niby wieczór jak każdy inny… a jednak było w nim coś nadzwyczajnego…
Kobieta w ciąży i towarzyszący jej mężczyzna pukają od drzwi do drzwi. Chcą skorzystać z noclegu. Nie jest to niestety możliwe, bo Betlejem pęka w szwach. Wszyscy zjechali się do tej i okolicznych miejscowości na spis ludności. Dlatego Maryja i Józef słyszą co chwilę: nie mamy już miejsca… spóźniliście się, właśnie wynajęliśmy ostatni pokój…
Nie było to miłe. Tym bardziej, że Maryja czuła, że lada moment urodzi się Jej Syn. Gdy już myśleli, że będą spali pod gołym niebem zdarzył się mały cud…
1 scena: Maryja, św. Józef, gospodarze (ona i on)
Aniołowie wchodzą na scenę i tworzą z rąk i ze swoich postaw dwa domy.
Cześć aniołów chodzi wraz z Maryją i Józefem po scenie.
Józef i Maryja przechodzą od domu do domu odgrywając swoje działania.
- Maryja:
Józefie, nie mam już sił… Już tyle godzin szukamy noclegu. Kiedy przyszedł anioł i zaproponował mi bym była Matką Bożego Syna nie spodziewałam się, że to będzie takie trudne.
- Józef: Ech… też to sobie inaczej wyobrażałem… anioł nie mówił w śnie o ciągłych trudnościach. No ale cóż… Trzeba dalej próbować…
- Józef: puka
- Gospodarz 1: nie mamy już miejsc!!! (słychać uderzenie drzwi )
- Józef: a my… nie mamy już sił (mówi zrezygnowany)
- Kolejne pukanie
- Gospodarz 2: My też nie mamy już miejsc… jak wszyscy na naszej ulicy… ale chyba jest jakieś rozwiązanie…
- Józef: To jest jakieś rozwiązanie? (lekko ironicznie)
- Maryja: Anioł przekonywał mnie, że Bóg się zatroszczy… ( mówi to z próbą wzbudzenia nadziei)
- Narrator : Na szczęście, gospodarz dobrodziej miał trochę siana i koce w grocie. Nie był to, co prawda luksus, ale lepsze to niż spanie pod gołym niebem. I tam zaprowadził Maryję i Józefa…
- Maryja: A nie mówiłam… Bóg zawsze ma jakiś pomysł. Chociaż byłby bardzo…
- Józef: (wtrącając się) … niespodziewany. Tak, to cały On… Jednak mieli rację Ewangeliści, bym się ani razu nie odezwał. (hmmm… lekkie parsknięcie śmiechem)
KOLĘDA
Aniołowie robią z rąk pałac.
Na scenę wychodzi kapłan i Herod.
Przy ostatnich słowach tej sceny aniołowie robią z rąk okno, przez które Herod patrzy na 3 królów.
Pałac Heroda
- Narrator: Tymczasem w pałacu Heroda… Trochę złota, daktyli , plotek i przepychu…
- Kapłan: Spodziewałeś się takich odwiedzin?
- Herod: No gdzie… Kto by pomyślał, że ktoś chce być moim konkurentem. Że ludziom się takie rzeczy w głowach rodzą. Przecież ja tu jestem królem i lepszego nie będzie.
- Kapłan: Ale dobrze, gdy sprawa się wyjaśni, bo mimo wszystko czuję, że coś wisi w powietrzu.
- Herod: Spokojnie… Będzie dobrze. Jak mędrcy wrócą z Betlejem, to wszystko nam opowiedzą. Słyszałeś, że zgodzili się … uprzejmie donieść… co tam się wydarzyło. Zobacz przez okno. To są poczciwe chłopy. Na pewno zrobią za nas dobry wywiad. Znam się na ludziach…
KOLĘDA
Aniołowie wchodzą na scenę z kartkami znaku zapytania. Otaczają trzech króli, którzy ze sobą rozmawiają. Na wszystkie propozycje sie dziwią, tylko jak przemawia Baltazar to wtedy są zadowolone i kleszcza (ale bez dźwiękowo).
Przed pałacem:
- Narrator: W pałacu temperatura wzrastała, a przed nim doszło do ciekawej rozmowy. Mędrcy ze Wschodu opuszczając jerozolimskie przybytki, przekrzykiwali jeden drugiego..
- Kacper: Trochę dziwny jest ten Herod… nie uważacie?
- Melchior: Niby taki władczy, pewny siebie… co to nie on… a jednak trząsł się jak galareta…
- Baltazar: Bo się boi. Nowy król się urodził!
- Kacper: Król? A może Bóg? Kto to wie? Zresztą… Czy Bóg może się narodzić? Panowie… bez przesady… Bóg jest duchem! Nie można Go dotknąć, zobaczyć. Który Bóg chciałby urodzić się … w takim świecie? Serio? Rozejrzyjcie się…
- Melchior: Bóg musi być Kimś dalekim. Na bank! Patrzy na Ziemię z wysokości chmury. Stworzył świat i go zostawił i powędrował hennn…. daleko! I teraz obserwuje go z bezpiecznego miejsca z ironicznym uśmiechem na ustach… Tak to wygląda… Nie oszukujmy się….
- Baltazar: A może…
- Melchior: Co może? Morze jest szerokie i głębokie … (ironicznie)
- Baltazar: (nie przejmując się komentarzem brnie dalej) Może… jednak Bóg jest kimś bliskim. Może nie obserwuje świata tylko z jakiegoś wygodnego, niebieskiego fotela … tylko chce być tutaj, teraz. Chce mieć konkretną twarz, oczy… i może chce coś powiedzieć, coś nam pokazać. W tekstach żydowskich czytałem, że Bóg przyjdzie jako Emmanuel, czyli Bóg z nami. … A może właśnie dzisiaj da nam się ze sobą spotkać? (Nie kryjąc ekscytacji)
- Melchior: może to, morze tamto… Morze bałtyckie, albo Śródziemne… (z ironią)
- Kacper: Dojedziemy to zobaczymy… a hoj przygodo! Za gwiazdą, do Betlejem!
KOLĘDA
Wszyscy aktorzy tej sceny- pasterze i aniołowie weszli podczas kolędy na scenę. Pasterze leżą, a aniołowie w trakcie tekstu narratora wyfruwają ze sceny. Potem aniołowie po pol minuty powoli wchodzą, niepewnie na scenę i siadają obok pasterzy. Starają się im coś mówić na ucho…
- Narrator: Powiedział z nieukrywaną ekscytacją Mędrzec Kacper łapiąc mocniej wielbłąda za sierść i patrząc w dal, w kierunku Betlejem… A tam, na jednym ze wzgórz…
Na wzgórzu
- Pasterz Antek: Yyyy… aniołowie… a myślałem że występują oni tylko w bajkach…
- Pasterz Zdzisiek: poświata… śpiewy… do tej pory brzmią one w moich uszach… muszę to wszystko przemyśleć…
- Antek: nie ma co myśleć… tutaj trzeba działać. Czym prędzej musimy iść do Betlejem.
- Zdzisiek: ej… wyluzuj… co tak gonisz? Daj nam czas. Trzeba się położyć i pomyśleć. Co się odwlecze, to nie uciecze…
- Antek: Ale tam…
- Zdzisiek: ale… nie ma żadnego ale. Organizm sam nie wypocznie. Jak się przepracujesz to odchorujesz. Sok z malin od mamusi nie pomoże…
- Antek: Zdzisiek… tam czeka na nas Bóg. Masz aż tak krótką pamięć, że już zapomniałeś, co się przed chwilą stało? Trzeba działać!
- Zdzisiek: Jak chcesz to idź. Ja tam się boję tego typu rzeczy. Trzepot anielskich skrzydeł, Bóg który jest człowiekiem, niebo spotyka się z Ziemią. Sory… to dla mnie za dużo. Położę się i prześpię się z tematem i zobaczymy, co się wydarzy jutro…
- Antek: Twoja decyzja. Ja tam idę. Nie mogę przejść obok takich znaków…
- Zdzisiek: daj spokój…
- Antek: Nie ma czasu na gadanie. Ruszam. Z Tobą, albo bez Ciebie…
- Zdzisiek: No dobra… Niech Ci będzie. Ale jeśli tam niczego nadzwyczajnego nie będzie, to Ty robisz jutro śniadanie…
- Antek: super. To najlepsza decyzja w Twoim życiu. Ruszajmy!
KOLĘDA
Aniołowie robią okrąg, reszta postaci jest w środku. W samym centrum jest Maryja, Józef i Dzieciątko Jezus.
- Narrator: Nie było łatwo przekonać Zdziśka, ale jak już pasterze ruszyli to biegli tak szybko, że kurz unosił się nad nimi…
Biegli, biegli aż wreszcie dobiegli do miejsca, gdzie działy się niezwykłe rzeczy…
Scena: w żłobku
- Melchior: patrz, jaki cudny bobas. Jakie ma duże oczy i ciągle jest uśmiechnięty…
- Kacper: Melchiorze… Bobas jak bobas… Patrz co tu się dzieje… jesteśmy w ciasnej grocie, pełnej siana, zwierząt i ludzi. Niby noc jak każda noc, a jednak wszyscy wpatrują się w tego niezwykłego Dzieciaka…
- Melchior: Fakt. Ma coś w sobie. Patrz jaki jest słodki, a obok tego jakiś taki inny…
- Pasterz Antek: wreszcie jesteśmy… ale tutaj dużo ludzi…
- Pasterz Zdzisiek: (zsapany)… łojej… ale tu daleko… i pod górkę… myślałem, że wypluję płuca…
- Pasterz Antek: ale warto było… patrz! Dziecko w żłobku!
- Zdzisiek: No okej… Ciekawa aranżacja. Pomysłowo…
- Antek: ej… chłopaku… zobacz jakie to symboliczne! Dziecko jest w żłobie, czyli w miejscu, gdzie zwierzęta szukają jedzenia. Czy to dziecko też jest pokarmem?
- Zdzisiek: a wszystko dzieje się w Betlejem. Nawet nazwa miejscowości jest wymowna: dom chleba. Tutaj naprawdę dzieje się coś ponadczasowego…
- Antek: i ci ludzie… Mędrcy ze Wschodu z ich bogactwem i darami… oraz my… ubodzy pasterze…
- Zdzisiek: i ci rodzice… jakoś pogodzeni ze światem i swoją historią. Rzeczywiście, warto było się ruszyć z pastwiska…
- Baltazar: dobrze mówisz pasterzu. My pokonaliśmy wiele kilometrów, by tu przybyć… i zobaczyliśmy Boga. Boga bliskiego.
- Antek: tak, mówili nam o tym aniołowie…
- Narrator: i co ciekawe.. mimo tej wieści pasterze zastanawiali się, czy biec kilkaset metrów…
- Zdzisiek: ale pod górkę (śmiech)… a na serio… rzeczywiście, czasami lenistwo sprawia, że nie robimy rzeczy najważniejszych …
- Maryja: i to jest smutne. Warto robić to, do czego nas zaprasza Bóg. Nawet wtedy, gdy wygląda to na bardzo trudne. On ma na wszystko pomysł. Dzisiaj widzę to bardzo wyraźnie…
KOLĘDA