Prześladowanie przez najbliższych ma swoją bardzo popularną i niestety bardzo bolesną drogę – szyderstwo i wyśmianie. Chociaż te haniebne działania wchodzą w ramy tego, co opisałem poprzednio, z racji na dużą ilość odniesień w Piśmie świętym, jak i na konieczność specjalnego przeciwdziałania, rozwinę ten temat jako osobny wątek. Tym bardziej, że wiele osób zastanawia się, jak ma ustosunkować się do tej rzeczywistości i jak ją przeżywać, by doświadczany w wyniku jej ból nie był taki dotkliwy. Wielu z nas ma w sobie wołanie Hioba: „gardzą mną nawet podrostki, szydzą, gdy staram się podnieść. Odrazę wzbudzam u bliskich, nastają na mnie kochani” ( Hi 19, 18-19). Jest ono tym mocniejsze, im bardziej pomysłowi w zadawaniu bólu są nasi oprawcy.

W Księdze Hioba czytamy, że można być „przedmiotem […] fraszek i tematem wesołych pieśni” ( Hi 30, 9) czyli innymi słowy stać się powodem do głupich żartów i poniżania poprzez wymyślenie o nas niestworzonych rzeczy. Dalej dowiadujemy się z tej przepełnionej bólem Księgi Hioba, że źle nam życzący mogą się nami brzydzić, omijać z daleka, a nawet pluć nam w twarz (Por. Hi 30,10). Pewnie do tej listy Hiobowych przykrości dodalibyśmy jeszcze wiele innych, trudnych doświadczeń. Zastanówmy się więc, co z tym zrobić?

Szyderstwo i wyśmianie wynikiem braku wiary

Po pierwsze, zatrzymajmy się przy intencjach innych ludzi. W Psalmie 22 po opisie przeżywanych dręczeń autor natchniony pisze, że ludzie po zrobieniu mu krzywdy potrząsają głowami i mówią: „Zaufał Panu, niechże go wyzwoli, niechże go wyrwie, jeśli go miłuje” ( Ps 22, 9). Bardzo ciekawe spostrzeżenie. Ludzie prześladujący osoby pobożne, robią to poniekąd z powodu braku wiary w obecność Boga. Wszystkie wykonywane przytyki nie są dokładnie adresowane do osób prześladowanych, tylko do Boga, który wydaje się im zbyt daleki i niezrozumiały. W skrócie: ich nieuprzejmość jest wynikiem braku wiary. Co to zmienia? Bardzo wiele. Dzięki temu możemy usunąć największą część doznawanego przez nas bólu. Zresztą, tak szczerze, co nas dręczy najbardziej?

Ból fizyczny, czy raczej ból psychiczny wynikający z tego, że jesteśmy odrzuceni? Dzięki temu fragmentowi Psalmu dowiadujemy się, że to tak naprawdę problem nie jest w nas, tylko w wewnętrznej frustracji naszych oprawców, którzy nie radzą sobie z życiem. Nie potrafią odnaleźć wiary i namacalnych dowodów na istnienie Boga, więc wyżywają się na nas. Czy nie powinna nas ta wiedza skłonić do rozmowy z tymi, którzy źle nam życzą? A nuż ta złość jest ich nieudolną prośbą o to, by ktoś z nimi uczciwie porozmawiał na temat Pana Boga i sensu życia? Jak to mówi jedna z zasad psychologicznych: oprawca zawsze jest słabszy od ofiary, ponieważ  poprzez swoje działanie chce ukryć jakiś wewnętrzny lęk.

Szyderstwo i wyśmianie – po co się nakręcać?

Drugim sposobem na cierpienie przychodzące w postaci szyderstw i wyśmiania jest większy spokój ducha. Gdy czytam fragment Psalmu 44: „Wciąż przede mną jest moja zniewaga i wstyd mi twarz okrywa, na głos miotającego obelgi i szyderstwa, wobec wroga i mściciela” (Ps 44,16-17) to od razu pojawia mi się myśl: „po co się nakręcać?”. Czy to, że będziemy ciągle rozpamiętywali przykrości cokolwiek pomoże? Kiedyś zapytałem o to osobę, która wręcz kultywowała każde wypowiedziane do niej przykre słowo. Usłyszałem na to pytanie przerażającą odpowiedź: Muszę to sobie przypominać, by wiedzieć, za co te osoby nienawidzę! Gdybym chociaż na chwilę przestała o tym myśleć, to pewnie bym im odpuściła, a przecież nie chcę! Przecież mi uczynili takie rzeczy! Zamarzyła mi krew w żyłach. Zrozumiałem wtedy, że nienawiść może być sposobem na życie. Niestety do niczego to nie prowadzi.

Co najwyżej do zwiększania i nawarstwiania problemu. Gdybyśmy tak pamiętali jedną uwagę, którą od przedszkola rodzice powtarzają swoim dzieciom. Nie raz słyszę w różnych miejscach jak rodzicie zwracając się do swoich dzieci mówią: po co się denerwujesz na każdą zaczepkę koleżanki? Jeśli ona zobaczy, że się tym przejmujesz, to dalej będzie tak robić. A jak przestaniesz na to reagować, to uspokoi się, bo już nie będzie z tego zabawy. Niby tylko „mądrość dla przedszkolaka”, a jednak jest aktualna przez całe życie. Wokół osoby, która opowiada i komentuje każde cierpienie doznane od innych, gromadzi się więcej kolejnych „unieszczęśliwiaczy”. Przypadek? Czy raczej zasada magnesu? Powtórzę: po co się nakręcać? Daj spokój, chociaż to na początku trudne. Pokaż, że jesteś ponad tym, to ludziom odechece się ranić w sposób, który nie przedziera się przez Twoją powłokę. 

Szyderstwo i wyśmianie – na ile słowa innych kreują rzeczywistość?

Tak, to takie proste. Tylko wymaga czasu i zrozumienia, że czyjeś słowo wcale aż tak dużo nie znaczy. To, że ktoś wyzywa Cię od najgorszych, sprawia, że ty się tym naprawdę stajesz? Zdecydowanie nie. Człowiek nie ma władzy stwórczej. Dopiero gdy w te słowa uwierzysz, powoli zaczynasz się tak czuć i tak siebie odbierać. Zbierz wokół siebie grono osób, które będą Cię afirmować, a nie dołować. To wielka pomoc, która uczyni przeciwwagę dla tych, którzy przez uszy chcą Ci wcisnąć kłamstwo odnośnie Twojej osoby. Nie daj się. Ty zdecyduj, kim tak naprawdę jesteś. Słowa innych są jak plakaty na mieście – mówią coś innym, ale można jest za każdym razem zedrzeć i wyrzucić do śmieci.

Szyderstwo i wyśmianie – jaki cel mają obelgi?

Kolejną metodą walki z wyśmianiem przez innych jest odkrycie jego celu. Bardzo słuszną intuicją wykazał się tutaj Jeremiasz, który po stwierdzeniu „stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają” ( Jr 20,7) zauważa: „Panie Zastępów, Ty, który doświadczasz sprawiedliwego, patrzysz na nerki i serce” ( Jr 19, 12). Dzięki temu uzewnętrznieniu możemy spojrzeć na każde prześladowanie, nawet nie religijne, jako próbę od Boga. Jeśli będzie ono odbierane jako wyzwanie i nie przerodzi się w biadolenie nad sobą, to może ono zwiększyć nasze życiowe doświadczenie. W najtrudniejszych sytuacjach możemy najwięcej się o sobie dowiedzieć. Musimy jednak przejść ponad skupianiem się nad zdaniem innych o naszej osobie. 

Szyderstwo i wyśmianie – okazja do obserwowania siebie

Bardzo łatwo jest bowiem dostrzegać tylko rany i złe nastawienie innych. Zamiast dopatrywać się coraz to nowszych form bestialstwa, lepiej wykorzystajmy tę energię na obserwowanie siebie. Jak my na to wszystko reagujemy? Czego się o sobie w tym trudnym kontekście dowiadujemy? Cierpienie może być środowiskiem wzrostu. Trzeba jednak zapamiętać jedną rzecz. Ludzie nie mogą całkowicie zniszczyć naszego życia. Mogą je utrudnić, ale nie są wszechmogący. To od nas zależy, jak ono wygląda. Nawet jeśliby wypowiedzieli najtrudniejsze słowa, obarczyli najcięższymi oskarżeniami i wylali wiadro słownych pomyj, to jeśli one nie są prawdą, to co one zmieniają? Nic. Dosłownie nic. Mogą zaboleć. Mogą przerwać relację. Ale kłamstwa, dopóki sami w nie nie uwierzymy, nie mają wpływu na nasze życie. Naprawdę!

Ks. Piotr Śliżewski

Podobał Ci się artykuł? W podziękowaniu możesz postawić kawę. Pomożesz w ten sposób utrzymać portal oraz tworzenie nowych katolickich inicjatyw : https://buycoffee.to/ewangelizacja