To, że w momentach cierpienia pojawiają się osoby, które nas dobijają, wiemy aż nadto dobrze. Niektórzy znajdują wyjątkową przyjemność w „kopaniu leżącego”. Nie warto się jednak tym zamartwiać, lecz lepiej przemyśleć, jak sobie z takimi osobami poradzić. Co zrobić, by toksyczne znajomości nie pogłębiały naszego cierpienia? Jak rozpoznać „ukryte taktyki”, które zamiast nam pomóc jeszcze bardziej pogłębiają nasz ból?

Toksyczne znajomości – bierność

Po pierwsze warto rozważyć fakt obecności w naszym cierpieniu innych osób. Jak ta obecność wygląda? Czy jest ona niema, czy raczej wyraża się w konkretnej pomocy. Weźmy na przykład żołnierzy. Byli oni w każdej sekundzie Jezusowej drogi na Golgotę. Ba, nawet byli bardzo blisko. Ale co z tego, jeśli nawet palcem nie kiwnęli, by Mu pomóc. Ewangelista Jan bardzo precyzyjnie zanotuje: „a On sam dźwigając krzyż wszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki[…]” (por. J 19,17). Słyszymy, że nie było tam mowy o jakiejkolwiek pomocy. Co więc Jezusowi z takiej obecności? Nic… Podobnie jest z ludźmi, którzy tylko przyglądają się naszemu cierpieniu, a nawet nie chcą powiedzieć dobrego słowa. Ich obecność jest czasami nawet bardziej denerwująca, niż by jej wcale nie było. Tak samo ze współukrzyżowanymi. Dobry Łotr wniósł wiele do cierpienia Jezusa, ponieważ poprzez swoje „słowo wiary”, dał Jezusowi okazję do pomyślenia o domu Ojca pośrodku wielkiego bólu. To na pewno wiele Mu dało. Natomiast drugi łotr, chociaż doznawał podobnych udręk, zaczął złorzeczyć Jezusowi.

Toksyczne znajomości – nic na siłę

Po co rozważamy te wszystkie osoby i ich „nieatrakcyjną” obecność w drodze krzyżowej? Między innymi po to, by przekonać siebie, że nie warto na siłę zmuszać innych do współcierpienia z nami. Jak to mówi polskie przysłowie: „nic na siłę”. Gdy inni są przymuszani do tego, by robić nieprzyjemne rzeczy, przeważnie odwraca się to przeciwko nam. Zamiast pomocy, otrzymujemy mnóstwo narzekania i niechęci. Czy to ma sens? Oczywiście, że nie. Dlatego, pomimo wielkiej chęci „wdrożenia” naszych bliskich w nasze trudne doświadczenie, poczekajmy, aż sami będą chcieli uczynić krok w naszą stronę. Wtedy będzie on wartościowy.

Toksyczne znajomości – kpina

Czasami brak autentyczności naszych „przyjaciół” objawia się w tym, że wypowiadają pod naszym adresem piękne rzeczy, ale wcale tak nie myślą. Łudzimy sie, że ich komentarze oddają stan faktyczny, a w rzeczywistości są jedną wielką kpiną. Tak postąpił na przykład Piłat. Wypisał bardzo pozytywny tytuł winy Jezusa: „Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski”. Gdyby ktoś nie widział Jezusa wiszącego na krzyżu, to pewnie powyższa tytulacja utwierdziłaby Go w przekonaniu, że Piłat bardzo szanował Jezusa. Ta ironia zdecydowanie nie pasowała do stanu Zbawiciela, więc nawet arcykapłani żydowscy zwrócili Piłatowi uwagę, by zmienił ten napis. Zaproponowali, aby brzmiał: „On powiedział: Jestem Królem Żydowskim”. Podobnie może być w naszym życiu. Nasi „pseudo-przyjaciele” mogą używając ładnych słów, by obśmiewać to, co jest naszym największym cierpieniem. A jest nim rzecz, która nam się najbardziej należy, a jednak nam została odebrana. Tak było w wypadku Jezusa. On był Królem, a mimo to ludzie Mu ten tytuł zabrali. Chociaż nie wpłynęło to na stan faktyczny i nie odebrało Mu królewskiej godności, poprzez ludzkie działania został On pozbawiony ludzkiej chwały i należnej Mu czci. To musiało niesamowicie boleć. Identycznie, gdy nam odbierają to, co nam się najbardziej należy – szacunek i godność. 

Wykorzystaj mimo wszystko toksyczne znajomości

Na szczęście, Jezus poprzez swoją śmierć na krzyżu włożył w nasze ręce nową „duchową możliwość”. Kiedy spotykają nas tego typu boleści, możemy łączyć je z Jego zbawczą męką. Wtedy prześladowania innych nie zabijają nas, tylko stają się okazją do modlitwy za świat. Chociaż to bardzo trudne, zawiera przeogromną moc. Na tym polega wielkość jezusowego dzieła Zbawienia. Nie polegało ono na tym, by usunąć ze świata całe zło, tylko nadać Mu duchowy charakter. Do śmierci Jezusa każde cierpienie było porażką. Od momentu rozłożenia Jego boskich ramion na krzyżu, w cierpieniu możemy spotkać Boga. To niesamowite, że Bóg wybrał najciemniejszą sferę życia ludzkiego, by w niej spotykać się z człowiekiem. Poprzez to działanie spowodował, że nigdzie nie jesteśmy sami. Nawet w najciemniejszych miejscach bije Jego cudowne światło łaski.

Toksyczne znajomości w momentach próby

Bóg doświadczył naprawdę wielkiej próby. Ludzie zachęcali Go do boskich możliwości nawet wtedy, gdy wisiał na krzyżu. Wyszydzając Go wskazywali na to, że nie wierzą w Jego boskie działanie, a jednak mimo wszystko pilnowali Go żołnierze. Czyżby bali się, że ucieknie? Czy człowiek po takich udrękach i z przebitymi rękoma i nogami mógłby jeszcze przeżyć? Wydaje się, że nie. Pilnowanie Chrystusa nie jest też pustą procedurą. Widać tutaj pewną sprzeczność. Zresztą, można ją dostrzec także w naszym życiu. Ludzie z jednej strony postawili na nas krzyżyk, ale i tak ciągle boją się, byśmy nie wymknęli się im spod kontroli. Co w takiej sytuacji robić? Przede wszystkim nie można dać się zastraszyć. Chociaż Jezusowi bardzo zależało na wierze każdego człowieka, po usłyszeniu słów: „Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli”, z niego nie zszedł. Po pierwsze wiedział, że wiele osób mówi różne rzeczy nad wyraz, a po drugie był wierny swojemu cierpieniu. Szukanie ucieczki na siłę nie zrealizowałoby planów Bożych. Tak samo u nas. Stawanie na głowie, by pokazać innym, że nie cierpimy, nie przyniesie żadnego pozytywnego skutku. 

Z cierpieniem trzeba się zmierzyć

Cierpienie jest rzeczywistością, z którą musimy się zmierzyć. Nie można tutaj iść na skróty. Jakiekolwiek próby zafałszowania przed innymi własnego wnętrza kończą się frustracją. Naprawdę, bądźmy sobą. Kiedy będziemy solidnie trwali przy prawdzie, inni odczują, że jest to naprawdę bardzo wartościowe i po jakimś czasie uszanują nasze położenie. Jezus musiał czekać do śmierci, aż dostrzeże to setnik. Może nam się uda uzyskać dobrą opinię wcześniej?

Ks. Piotr Śliżewski

Podobał Ci się artykuł? W podziękowaniu możesz postawić kawę. Pomożesz w ten sposób utrzymać portal oraz tworzenie nowych katolickich inicjatyw : https://buycoffee.to/ewangelizacja