Zobacz swoje grzechy, nim wypowiesz się o grzechach innych…

 

Jezus udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Wszystek lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał. Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?» Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: «Niewiasto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. – Idź, a od tej chwili już nie grzesz».

Fragment Ewangelii: J 8,1-11

 

Rozważanie:

Bogactwem Pisma świętego jest fakt występowania w Nim wielu osób. Gdybyśmy w Biblii mieli spisane wyłącznie pouczające mowy Jezusa, traktowalibyśmy ją jako Księgę Prawa. Mielibyśmy pewnie nieodpartą chęć uzbrojenia się w czystą kartkę i długopis, które przydałyby się nam do mozolnego wypisywania Bożych praw i nakazów, które powoli trzeba zacząć wcielać w życie. Na szczęście Słowo Boże nie jest zbiorem „suchych pouczeń”, których trzeba się nauczyć na pamięć i z ciężkim sercem wypełniać. Pismo święte zawiera historie osób, których opis zaprasza nas do tego, byśmy się przy nich zatrzymali i przemyśleli, czy i w naszym życiu, nie dochodzi do podobnych wydarzeń. Gdy tak spojrzymy na Biblię, już po niedługim czasie zorientujemy się, że Pismo święte bardzo barwnie opisuje naszą sytuację. Aby tego doświadczyć, zapraszam Ciebie do spojrzenia na Ewangelię świętego Jana 8,1-11 oczami kobiety, która została pochwycona na cudzołóstwie. Czytając ten fragment Słowa Bożego odnoszę wrażenie, że ta kobieta przeżyła bardzo trudne, ale owocne „rekolekcje”. W momencie pochwycenia ją na cudzołóstwie miała pewnie przekonanie, że jej życie za niedługo się skończy. Takie chwile są bardzo refleksyjne. Przed oczami pojawia się całe życie. Zaczyna się analiza, czy moje życie było rzeczywiście aż takie złe, by skazać mnie na bolesną śmierć przez ukamienowanie?

Ta kobieta nie miała już nadziei na ratunek. Musiała się pewnie bardzo zdziwić, kiedy zamiast odczucia na własnym ciele uderzeń od kamieni, poczuła, jak ktoś ciągnie ją do świątyni. Pewnie nie za bardzo rozumiała, dlaczego prowadzą ją do miejsca świętego, zamiast zrealizować wyrok śmierci na miejscu.

 

Już tutaj widać ważną sugestię Pisma świętego. Nie można dobrze ocenić ludzi bez spotkania się z Kimś, kto ma lepsze spojrzenie w głąb człowieka. Jak możemy „postawić nad kimś kreskę” dopóki nie skonfrontujemy tego z Bożym ujęciem?

Dobrze, że uczeni w Piśmie i faryzeusze, chociaż z nieuczciwej motywacji, ale przyszli, by zapytać Jezusa o to, co zrobić z tą kobietą. Warto brać z nich przykład. Za każdym razem, gdy mamy chęć kogoś oskarżyć, najpierw przyjdźmy do Jezusa i wypowiedzmy Zbawicielowi wszystkie zarzuty wobec tej osoby. To może wiele pomóc.

Zobaczmy jednak, co prawdopodobnie odczuwała ta kobieta. Zdziwiona, że przyprowadzano ją do Jezusa, czeka na rozwój wydarzeń. Jej los jest w rękach Chrystusa. Musiała patrzeć na Niego z wielkim błaganiem. A może dalej była przekonana, że dobrze zrobiła? Tego nie wiemy.

Możemy jednak wczuć się w jej przerażanie, gdy usłyszała słowa: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień”. Wtedy zapewne od razu zaczęła z niepokojem połykać ślinę. Gdy znajdą się tacy, to jej los jest w niebezpieczeństwie. Co się jednak stało? Nikt nie rzucił kamieniem. Ona czekała na samosąd, a tutaj nic nie przyszło… Dlaczego?

 

Chyba dlatego, że Jezus otworzył ludziom oczy. Pokazał im, że nie można oceniać innych bez oceny samego siebie. Zbawiciel dał do zrozumienia ludziom, że nikt nie jest bez winy. Wszyscy jesteśmy grzesznikami. Każdy z nas potrzebuje przebaczenia. Nie tylko ci, których grzechy są znane publicznie. Każdy z nas ma wiele „za uszami”. Świadomość tego „zmiękcza napięte nerwy” i  „rozluźnia pięści”.

Warto się przy tym zatrzymać. Przyznanie się do własnych ograniczeń powoduje, że zupełnie inaczej patrzymy na innych. Ciekawe, prawda? Czyżbyśmy dopiero wtedy stawiali się na ich miejscu?

Zastanawia mnie, co Jezus pisał na tym piasku. Niestety Ewangelista nie zachował dla nas tego ciekawego szczegółu. Osobiście, gdy wyczytuję powolne wycofywanie się oskarżycieli kobiety, odnoszę wrażenie, że Jezus nie pisał byle czego. Musiały to być rzeczy bardzo intymne. Może zaczął wypisywać ich grzechy? Tak się przerazili, że nie chcieli dłużej, przy nim być? A co by było, gdyby Jezus powstał i zaczął mówić, które grzechy są kogo? Ale byłby wstyd…

Co nam pokazuje ta sytuacja? Nigdy nie możemy wyżywać się na ludziach, których grzechy zostały wyjawione. Podobnie mogłoby być i z nami. Kiedy zabieramy się do oceny zachowania innych, zawsze pamiętajmy, że sami święci nie jesteśmy.

 

Powracając do kobiety… Ona przeżyła głębokie rekolekcje. Jezus zamiast zdeptać jej godność, dał jej okazję do nawrócenia. Zobaczmy jak różnie można przeżyć jedno wydarzenie. Może być ono traumatyczną tragedią jak i chwilą, kiedy odmieni się całe życie. Warto z tej myśli skorzystać. Wtedy, gdy dostrzegamy grzechy innych, starajmy się to dobrze wykorzystać. Dzięki nam kogoś upadki mogą prowadzić do świętości, zamiast pogrążać w beznadziei. Zobaczmy, jak wiele jest w naszych rękach!

Nie zmienimy ludzi poprzez „kamienowanie” ich obelgami i obmowami. Postarajmy się więc czynić w naszym życiu jak Jezus. Nie bagatelizujmy grzechów innych, ani nie róbmy z niego „nadmuchanego dramatu”. Zamiast przekreślać ludzi za ich grzechy, dajmy im kolejną szansę, a przez to stwórzmy dobry klimat do nawrócenia. Dostrzeżmy, jakie jest to piękne. Dzięki przebaczeniu nasze życie z nieustannego obrzucania kamieniami zamienia się w twórcze wyciąganie przyjaciół z mrocznych kamieniołomów. Im częściej to robimy, sami odkrywamy, że coraz lepiej radzimy sobie z własnymi obciążeniami duchowymi. Odkopując innych, zyskujemy doświadczenie w chodzeniu po górach osobistych trudności…

Tym bardziej, że Bóg zaprasza nas do miłości, a nie do świętej wojny…

 

Ks. Piotr Śliżewski

Tekst jest podstawą video- komentarza do Ewangelii (5 Niedziela Wielkiego Postu, J 8,1-11) pod tytułem „ewangeliczna kropka”.