Czym jest cierpienie? To jednocześnie najłatwiejsze, jak i najtrudniejsze pytanie. Skąd się bierze to rozdarcie pomiędzy wątpliwością, czym ono jest, a pewnością, że zna się jej najdokładniejszą definicję? Zapewne stąd, że każdy go doświadcza, więc twierdzi, że może zabrać głos w tej sprawie, jak i stąd, że ilu ludzi na świecie, i tak każdy wyciąga z niego inne wnioski końcowe. Jednych cierpienie upadla i wzbudza w nich zwierzęce instynkty, zaś drugich doprowadza do świętości. Niby ta sama kategoria przeżycia, a jednak powoduje zupełnie inne efekty. Gdyby przejrzeć refleksję różnych ludzi, zarówno tych wierzących, jak i tych, co nie spotkali Boga, moglibyśmy złapać się za głowę i wprowadzić w stan wielkiego zamieszania. Cytaty o cierpieniu to naprawdę jarmark rozmaitości. Od skrajnego defetyzmu po niepoprawną idealizację. Nie ma jednak sensu przerażać się wielobarwnością tego pojęcia. Cierpienie było, jest i będzie częścią ludzkiego życia. Nie warto więc od niego uciekać. Zamiast chować głowę w piasek, lepiej zmierzyć się z cierpieniem. Poprzez głębszą refleksję inaczej się do niego ustosunkujemy.

Cierpienie – przewodnik – dlaczego właśnie ja?

Mam nadzieję, że pozwolisz, bym był w tym Twoim przewodnikiem. Dlaczego ja? Po pierwsze dlatego, że zgłaszam się na ochotnika i proszę Cię o uwagę. Uważam, że to, co znajduje się w tym artykule, będzie dla Ciebie wielką przygodą. Tak to jest, że poruszanie jakiegoś tematu uwrażliwia wzrok na daną rzeczywistość. Po drugie, jestem osobą wrażliwą, która zaobserwowała w życiu wiele cierpienia. Nie mogłem więc zamieść tego tematu pod dywan. Skoro cierpienie mnie intryguje, to muszę je powiązać z Bogiem, w którego wierzę. Nie chcę pozostawiać moich wewnętrznych pytań bez odpowiedzi. Gdybym nie napisał artykułu na ten temat, uznałbym, że zdezerterowałem, uciekłem z pola bitwy. Czułbym się po prostu nieszczery wobec swojego intelektu i serca. Po trzecie, sam trochę się w życiu nacierpiałem. Specjalnie używam określenia „trochę”, ponieważ nie uważam, że jestem osobą najbardziej przygwożdżoną cierpieniem na świecie. Są ludzie, którzy cierpieli znacznie więcej i dłużej. Na szczęście, ilość doznanego cierpienia, zarówno tego fizycznego, psychicznego jak i duchowego, nie wykrzywiła mojego spojrzenia na tę rzeczywistość, a tak niestety często dzieje się z osobami, które przeżyły piekło na ziemi. Absolutyzują one swoje rozumienie cierpienia. Twierdzą, że ich ujęcie jest jedynym z możliwych. Ja tak nie myślę. Uważam, że każdy ma prawo do swojego podejścia do tej tak intymnej kwestii. Niemniej, z racji tego, że cierpienia doprowadziły mnie do „lepszej wersji samego siebie”, będę przekonywać cały świat do tego, że jest nadzieja i można z przeciwności wyciągnąć wiele cennych lekcji.

Cierpienie nie zawsze jest takie samo

Chciałoby się powiedzieć, że nie piszę tego wywodu bez powodu. Nie chcę się tylko pochwalić tym, że napisałem ten artykuł, który mnie wiele kosztował. Mam bowiem w pamięci słowa francuskiego myśliciela François’a de Salignac de la Mothe: „Od człowieka, którego nie cierpimy, nie lubimy przyjmować upomnień, choćbyśmy wiedzieli, że są dobre”. Z wielką pokorą, ale pewnie przyznasz mi rację, rozbudowałbym tę myśl o dodatkowy wątek. Dopisałbym do powyższej maksymy, że „od osoby, która nie cierpiała nie chcemy słuchać o cierpieniu”. Potwierdza to zresztą starożytny poeta grecki Menander, który stwierdził, że „człowiek zdrowy ma zawsze mnóstwo rad dla chorego”. Ja nie chcę zabierać tutaj głosu jako mentor świata. Chowam wskazujący palec moralizującego, średniowiecznego kaznodziei, który wie najlepiej. Zgadzam się ze św. Teresą z Lisieux, że „cierpieniem zdobędzie się więcej dusz, niż najlepszym kazaniem”. Dlatego pragnę wprowadzić Cię w świat różnorodnego spojrzenia na cierpienie, by zachęcić Cę do osobistych rozważań, które pozwolą Ci zmniejszyć ciężar napotykanych trudności. Nie uda nam się zmniejszyć bólu kręgosłupa i zniwelować całego cierpienia w świecie. Jak to trafnie zauważa tytuł jednej z płyt zespołu „Budka Suflera”: „Nic nie boli, tak jak życie”. Żywię jednak nadzieję, że nie musi boleć aż tak, a nawet, że ten ból może stać się  niedostrzegalny…

Chrześcijanin nie poszukuje cierpienia dla cierpienia

Rzecz jasna, nie chcę nikogo przekonywać do tego, że cierpienie jest czymś przyjemnym, albo pożądanym. Nigdy w życiu! Warto tutaj zacytować to, co powiedział św. Jan Paweł II: „Chrześcijanin nie poszukuje cierpienia dla cierpienia, ale [dla] miłości. Przyjęcie krzyża jest znakiem miłości i całkowitego oddania. Niesienie go za Chrystusem oznacza zjednoczenie się z Nim w ofiarowaniu największego dowodu miłości”. Wynika z tego, że szukanie cierpienia jest bezsensem. Ono samo w sobie nie prezentuje wartości. Artykuł, który czytasz jest więc odpowiedzią na to, co zrobić jak już do tego cierpienia doszło, a nie argumentacją za tym, by go wyczekiwać. Pewni święci potrafili cieszyć się z cierpienia, ale to coś zupełnie innego. Jak ja to mówię, „to nie progi na początkującego nogi”. Aby wystąpić w wyższej lidze najpierw trzeba przeżyć trening klasy niższej, a czasami nawet kurs chodzenia. Św. Franciszek zabrał w tym temacie jeszcze wyraźniejszy głos. Powiedział: „Nie proście o krzyże, przeciwstawiajcie im wszystkie możliwe środki zaradcze; ale kiedy przychodzą, akceptujcie je z uległością”. Do takiego podejścia będziemy starać się dążyć.

Cierpienie daje perły

W trakcie naszej intelektualno-duchowej przygody będziemy starali się dostrzec formacyjną wartość cierpienia. Pięknie o tym wyraził się Ludwig van Beethoven opisując to językiem bliskiej mu dziedziny, czyli muzyki: „Krzyże w życiu pełnią podobną rolę jak krzyżyki w muzyce: podwyższają”. Chociaż powyższe słowa w trakcie doświadczanego bólu mogą drażnić, coś w nich jest na rzeczy. Zresztą nie tylko w sztukach pięknych widzimy, że ten trudny wniosek ma w sobie życiową mądrość. Widać go również w świecie przyrody. Ktoś zauważył, że bardzo cenne perły powstają z cierpienia. W końcu są one skutkiem tego, że do muszli ostrygi dostaje się raniący piasek. Konieczność walki z bólem powoduje wytworzenie masy perłowej. Czy nie jest to obraz tego, co w naszym życiu czyni cierpienie? Czy nie ma ono w sobie dynamicznej siły mobilizowania do wzrostu i poszukiwań lepszych rozwiązań?

Ks. Piotr Śliżewski

Podobał Ci się artykuł? W podziękowaniu możesz postawić kawę. Pomożesz w ten sposób utrzymać portal oraz tworzenie nowych katolickich inicjatyw : https://buycoffee.to/ewangelizacja

W portalu ewangelizuj.pl znajdziesz więcej artykułów na temat cierpienia. W ich tytułach znajduje się opis:  „[Otucha w cierpieniu#]”