Przeczytaj artykuł wyjaśniający, dlaczego chrzest Jezusa jest tak bardzo ważny dla każdego chrześcijanina.

Po co? Pytam tylko, po co? Jezus był przecież Synem Bożym. Miał ugruntowaną tożsamość i relację z Bogiem. Nie potrzebował zewnętrznych ceremonii, by dowiedzieć się, że wchodzi w szczególny stan łaski. A jednak, mimo wszystko, jak pisze Łukasz Ewangelista: “Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest”. Urzeka mnie to zdanie. Pokazuje, że Chrystus stanął w kolejce z grzesznikami, chociaż sam nie miał grzechu i przyjął obmycie janowe. Nie zważał na to, jak to może wyglądać. Nie przejmował się nawet janowymi komentarzami: “idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów”. Postanowił, że przyjmie chrzest i tak zrobił.

Czy chrzest Jezusa to czysta pokazówka? Po co Jezus zrobił, to co zrobił?

Podobnie jak chrzest Jezusa, możemy rozważyć wiele innych wydarzeń zbawczych. One nie musiały mieć takiego kształtu, jak miały. Biblijne zdarzenia nie zawsze były potrzebne dla Jezusa, tylko miały na celu dać przykład i spowodować refleksję innych. A będąc precyzyjnym – miały wpłynąć na naszą refleksję. Żebyśmy nie pomyśleli, że Biblia została napisana dla innych. Gdyby chodziło o samego Jezusa, to wiele spraw mogłoby się odbyć wewnętrznie, bez angażowania ludzi i niepotrzebnego poklasku. Chociażby Przemienienie Pańskie na górze Tabor. Jezus wiedział Kim był, ale nie wiedzieli tego Jego uczniowie. 

O tym, że Jezus robił pewne rzeczy, aby wzbudzić ludzką refleksję najlepiej potwierdza fragment Ewangelii Markowej o paralityku. Gdy Jezus został źle oceniony po tym, jak powiedział do paralityka, że odpuszczają mu się jego grzechy, stwierdza: “Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!»” (Mk 2, 10-11). Uczyniony wtedy cud, był potrzebny dla niedowiarków w duchową moc Jezusa.

Biblia jest dla nas, a nie dla Boga

Może to i oczywiste, ale bardzo często zapominane. To wszystko, co wydarzyło się za czasów ziemskiego życia Zbawiciela i zostało spisane przez Ewangelistów, było uczynione dla nas. Co to zmienia? Bardzo dużo. Widząc Jezusa przed Jordanem od razu domyślamy się, że zrobił to po to, by dać nam przykład. Zamiast organizować sobie prywatną audiencję, zrobił “jordanową pokazówkę”, by nikomu nie przyszło do głowy, że nie trzeba się chrzcić. A jak znam życie, wielu tak by wtedy powiedziało. Skoro mają naśladować Jezusa, a On się nie ochrzcił, to niby dlaczego oni mają to robić? Teraz nie ma takiej wymówki. 

Powiem nawet więcej. Bóg przekazał w momencie chrztu Jezusowi szczególną łaskę. Opowiedział o swojej miłości.

Czy chrzest Jezusa to czysta pokazówka? Słowa miłości od Boga dla Jezusa.

Dzięki temu, że Jezus wszedł do Jordanu usłyszał piękne słowa: “Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie”. Czy Jezus wysłuchiwał takie słowa podczas modlitw i swoich rozmów z Ojcem? Nie wiemy. Może tak, może nie. Wiemy jednak dzięki Ewangelii, że chrzest taką wypowiedź sprowokował. Okazał się więc przydatny nawet dla samego Jezusa. Bóg go podbudował. To samo dzieje się w życiu każdego chrześcijanina. Od momentu Chrztu świętego zaczyna się życie Boże. Całkowicie zmienia się nasz stosunek do Boga i Boga do nas. Pięknie wyraża to wezwanie liturgiczne odśpiewywane w trakcie Mszy w okresie wielkanocnym, przed modlitwą Ojcze Nasz: “Nazywamy się dziećmi Bożymi  i nimi jesteśmy, dlatego ośmielamy się mówić …”. Piękne sformułowanie. Nie tylko nazywamy się dziećmi Bożymi. Same słowa nic nie zmieniają. My naprawdę nimi jesteśmy! To wezwanie modlitewne nie bez powodu to podkreśla. Chrześcijanie mają duży problem z uznaniem, że chrzest zmienia coś w ich życiu.

Czy chrzest zmienia coś w moim życiu?

Jeśli postawimy obok siebie dwie osoby. Jedną ochrzczoną i jedną nieochrzczoną, to rzeczywiście możemy nie dostrzec między nimi różnicy. Może się nawet okazać, że osoba nieochrzczona będzie bardziej empatyczna, milsza i bardziej uczynna. Dlaczego tak się dzieje? Przede wszystkim dlatego, że Pan Bóg bardzo ukrył swoją łaskę. Gdyby była ona “wypisana na twarzy” spowodowałaby zaburzenie światowej równowagi, a przez to chrzest byłby traktowany jako doraźna pomoc, a nie jako element duchowy. Bóg działa niepostrzeżenie, by zawsze wybierano Go nie ze względu na korzyści, tylko ze względu na relację. Drugi powód pozornego braku różnicy między ochrzczonymi i nieochrzczonymi bierze się z tego, że sam sakrament nie wystarczy do odmienienia życia. Teologia Kościoła jasno mówi – bez wiary sakrament jest martwy. 

Dlatego polecam, by postawić obok siebie dwie osoby. Nieochrzczoną i osobę ochrzczoną, która nie jest tylko nominalnym (z nazwy) chrześcijaninem, ale naprawdę wierzy i chce współpracować z łaską. Naprawdę zobaczycie różnicę. Dzięki sakramentowi Chrztu świętego otrzymujemy od Boga wiele inspiracji, natchnień i duchowego wsparcia. Wielu chciałoby to ubrać w jakieś pasujące im terminy psychologiczne. Ale życie pokazuje coś zupełnie innego. Człowiek wierzący, który jest w stanie łaski uświecającej i otwiera się na relację z Bogiem ma naprawdę wyposażenie +.

Liturgia a rzeczywistość

Ciekawa rzecz. Po Niedzieli Chrztu Pańskiego kończy się okres Bożonarodzeniowy (czytaj: opowiadający o dzieciństwie Jezusa), a zaczyna się okres zwykły. W Piśmie świętym z kolei dowiadujemy się, że Jezus dopiero po chrzcie w Jordanie zaczął powoływać uczniów i głosić Ewangelię. Dlaczego dopiero wtedy? To prawda, że dopiero trzydziestoletni mężczyźni mogli komentować Słowo w synagogach. Niemniej, mogłoby to przecież nastąpić wcześniej i odbywać się w innej formie. Jezus z tego zrezygnował. Dopiero chrzest jest dla Niego motywem do wyjścia z Dobrą Nowiną.

Czy nie jest tak, że osoby bez Chrztu świętego nie są wystarczająco aktywne duchowo? Nie podważam możliwości ich poszukiwania. Bóg na pewno daje im wiele okazji do tego, by Go poznać. Jednak dopiero Chrzest święty jest prawidłowym narodzeniem się do życia duchowego. Zgodnie z tym, co czytamy w Ewangelii Jana z rozmowy Jezusa z Nikodemem: „Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem. Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić” (J 3, 5-7).

Gdy tak sobie o tym myślę, to mam pewną refleksję. Bóg stworzył świat. Dał każdemu życie. Zaprosił jednak do wieczności tylko tych, którzy wejdą z Nim w relację poprzez Chrzest święty. Czy możemy Mu tego zabronić? Przecież to On wszystko stworzył. Gdyby nie Jego decyzja, to w ogóle nie pojawilibyśmy się na świecie. Ma On swoje zasady rekrutacji do wieczności i ma do tego święte prawo, bo wszystko bierze się od Niego.

Błogosławię +

ks. Piotr Śliżewski

Jeśli chcesz zamówić intencje Mszy świętej (gregoriańskie, nowennowe, za dusze w czyśćcu cierpiące albo okolicznościowe) w dowolnym terminie, to możesz to uczynić poprzez witrynę gregorianka.pl albo pisząc na e-mail: redakcja@ewangelizuj.pl

Podobał Ci się artykuł „CZY CHRZEST JEZUSA TO CZYSTA POKAZÓWKA?” Jeśli tak, to Zobacz kolejne artykuły –>