Z tego artykułu dowiesz się, kim był święty Wojciech – nietuzinkowa postać z historii Kościoła!
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec».
Fragment Ewangelii według świętego Jana (12,24-26)
Dotykają nas te słowa Ewangelii według świętego Jana: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Zachęcają one do radykalizmu. Wiara oczekuje od nas, byśmy dla niej „umarli”. Co to oznacza? Nic innego, jak wytrwałą realizację woli Bożej. Trzeba ją odczytać, a potem z niemałym wysiłkiem wcielać w życie…
Święty Wojciech – przykład do naśladowania
Przykładem takiej postawy jest dla nas święty Wojciech, główny patron Polski. Gdy miał 27 lat, czyli tyle, ile ja teraz, został biskupem Pragi. Bardzo odpowiedzialna funkcja jak na tak młodego człowieka. Na pewno piastowanie jej musiało sprawiać mu wiele trudności. Dlatego po pięciu latach poprosił papieża o zwolnienie z biskupich obowiązków. Wraz z rezygnacją z biskupstwa założył benedyktyński habit i został mnichem. Jednak po paru latach umarł biskup Falkold, który zastępował świętego Wojciecha – znowu pojawił się problem zarządzania diecezją praską. Dodatkowo byli poddani Wojciecha poprosili papieża, by zachęcił go do powrotu. Wojciech, gdy usłyszał prośbę papieża, zgodził się na powrót.
Bliski każdemu z nas
Droga świętego Wojciecha jest bliska każdemu z nas. Bywa, że zniechęcamy się różnymi przeciwnościami. Gdy nie widzimy owoców naszej pracy, nie chce nam się walczyć. Na różne sposoby uciekamy od naszego głównego powołania i zajmujemy się innymi sprawami – chociaż dobrymi, to jednak nie tymi, co potrzeba. Przecież kilka lat spędzonych w zakonie nie były niczym złym. Wojciech mógł się wtedy wyciszyć, pogłębić swoje życie duchowe… Nie zawsze jednak to, co „uduchowione”, jest wolą Bożą w danym momencie.
Na szczęście Bóg wysyła do nas ludzi, którzy pomagają nam odczytać Jego wolę. Nie puszczajmy więc mimo uszu komentarzy innych. Między różnymi pretensjami, zarzutami i obmowami znajdują się wartościowe podpowiedzi, jak „po Bożemu” przeżyć obecny czas.
Życie nie jest czarno – białe
Życie nigdy nie będzie jednorodne. Pewnie chcielibyśmy, by było czarno-białe, ale przeważnie trzeba wybierać w odcieniach szarości. Święty Wojciech, który usłyszał zaproszenie do powrotu na biskupi urząd, może myślał, że ludzie przemyśleli swoje zachowanie i od tego momentu będzie chociaż trochę lepiej. Niestety – było jeszcze gorzej. Jego posługa była realizowana pośrodku rywalizujących ze sobą rodów. Stanowcze decyzje, które podejmował, przysporzyły mu wrogów. Zmuszono go do opuszczenia kraju, a jego czterej bracia wraz z rodzinami – zamordowani.
Doświadczenie Wojciecha pokazuje, że życie zgodne z wolą Boga wymaga wielu poświęceń. Jest ono pełne zwrotów akcji i konieczności składania wielkich ofiar. Co ciekawe, te bolesne wydarzenia zaprowadziły świętego do Włoch, gdzie spotkał się z biskupem Ottonem III, który zaproponował mu wyprawę misyjną do Polski. Stamtąd powędrował do pogańskich Prus. Tam właśnie zginął zaatakowany przez tłum. Najpierw został uderzony wiosłem, a potem przeszyty włóczniami. Następnie odcięto mu głowę i wbito na pal.
Czy Święty Wojciech miał pecha?
Gdy słyszymy ten makabryczny opis męczeńskiej śmierci, rodzi się w nas przekonanie, że święty Wojciech miał niesamowitego pecha. Nigdzie nie mógł zagrzać miejsca. Był proszony, by posługiwać w różnych środowiskach i wszędzie okazywało się, że to nie to. Można powiedzieć, że był to święty, który nie mógł zaznać typowo ludzkiego „świętego spokoju”.
Pomimo że jego życie było naprawdę bardzo trudne, przyniosło wielkie owoce. Jego ciało zostało wykupione przez Bolesława Chrobrego i uroczyście pochowane w Gnieźnie. Obecność świętego w Gnieźnie zachęciła Ottona III do odwiedzenia tego miasta. W 1000 roku, poza pielgrzymką do grobu Wojciecha, doszło do uroczystego ogłoszenia powstania metropolii gnieźnieńskiej oraz podległych jej diecezji w Krakowie, Kołobrzegu i Wrocławiu.
Nie dajmy się oszukać pozorom!
Jak widzimy, pojmowane po ludzku, pozornie nieudane życie, jeśli jest przeżywane zgodnie z wolą Bożą, może wydać niesamowite owoce. Tak należy rozumieć słowa Jezusa: A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. Zachęceni przykładem świętego Wojciecha intensywnie myślmy, gdzie mamy żyć i co mamy robić, by jak najpełniej realizować Boże wezwanie do świętości. Aby mieć do tego nieustanną motywację, pamiętajmy o słowach świętego wypowiedzianych w chwili męczeńskiej śmierci: Bracia, nie smućcie się! Wiecie, że cierpimy to dla imienia Pana, którego doskonałość ponad wszystkie cnoty, piękność ponad wszelkie osoby, potęga niewypowiedziana, dobroć nadzwyczajna. Cóż bowiem mężniejszego, cóż piękniejszego nad poświęcenie miłego życia najmilszemu Jezusowi?.
x. P. Ś.
Jeśli chcesz zamówić intencje Mszy świętej (gregoriańskie, nowennowe, za dusze w czyśćcu cierpiące albo okolicznościowe) w dowolnym terminie, to możesz to uczynić poprzez witrynę gregorianka.pl albo pisząc na e-mail: redakcja@ewangelizuj.pl