Na czym polega bohaterstwo (nie)zwyczajne?

I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,

i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut — zło.

Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.

Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?

Krzysztof Kamil Baczyński „Elegia o… [chłopcu polskim]”

Rocznica wybuchu powstania warszawskiego skłania do refleksji. Pojawiają się pytania, niektóre bez odpowiedzi. Skąd ludzie, niebędący żołnierzami, brali siłę do walki? Jak sobie radzili w najtrudniejszych momentach? Co przeżywali ci, którzy stali w tym czasie u progu życia? Wiele historii zostało nam przekazanych po latach. Wśród nich jest opowieść o człowieku, który dla Polski poświęcił życie – i to mimo targających nim wątpliwości.

Nie słowa, ale postawa

Krzysztof Kamil Baczyński w chwili wybuchu walk w Warszawie miał tylko 23 lata. W zasadzie tyle samo co ja. Zdolny poeta był u progu kariery, jego wiersze czytano coraz chętniej. Utwory miłosne, które tworzył dla swojej ukochanej żony, Basi, są po dziś dzień uważane za jedne z najpiękniejszych dzieł romantycznych, jakie powstały na przestrzeni dziejów w naszym kraju.

Baczyński pisał pięknie, jednak to jego postawa skłoniła mnie do wspomnienia właśnie o nim. Oczywiście wielu było odważnych, którzy w godzinie W stawili się na stanowiskach. W przypadku autora „Elegii o… [chłopcu polskim]” moją uwagę przykuła pewna istotna kwestia. Poeta poszedł walczyć, chociaż wzbudzało w nim to ogromne wątpliwości. Uważał bowiem (w przeciwieństwie do niektórych pokoleniowych kolegów), iż nie istnieje „dobra siła”. Czymś trudnym do przyjęcia było dla niego zabicie drugiego człowieka. Cały czas trwała w nim walka wewnętrzna między poczuciem obowiązku wobec Ojczyzny a moralnym postępowaniem.

Iskra nadziei

Ta walka właśnie została odzwierciedlona w utworze, którego fragment został zacytowany we wstępie. „Elegia o… [chłopcu polskim]” to dla mnie utwór niezwykły. Na pierwszy rzut oka bardzo pesymistyczny. Po głębszym zastanowieniu można w nim dostrzec jednak… iskrę nadziei. Tytułowy chłopiec został zmuszony do czynienia zła, do wzięcia broni do ręki, do patrzenia na cierpienie i zagładę. Mimo wszystko oprawcom nie udało się zniszczyć jego ducha. Nie udało się zabić wrażliwości i ludzkich uczuć. Nie udało się pogrzebać wiary. Chłopiec przeżegnał ziemię przed padnięciem. Dobro wciąż istniało.

Na czym polega prawdziwy heroizm?

Pokolenie Kolumbów stawało przed trudnymi wyborami, które większości z nas trudno jest sobie nawet wyobrazić. Wielu uważało, że wykonuje tylko swój obowiązek wobec kraju, mimo że w imię wyższej wartości mieli w sobie gotowość, by poświęcić życie. Dla mnie są bohaterami. Myślę, że warto zatrzymać się chociaż na chwilę nad portretem Baczyńskiego i innych oraz zastanowić się nad (nie)zwyczajnym bohaterstwem współczesności. Bo – jak powiedział Fiodor Dostojewski: Być bohaterem przez minutę, godzinę, jest o wiele łatwiej niż znosić trud codzienny w cichym heroizmie. Czy jednak ten (nie)zwyczajny heroizm nie jest jednym ze znaków naszych czasów?

Marta Kieca

Jeśli chcesz zamówić intencje Mszy świętej (gregoriańskie, nowennowe, za dusze w czyśćcu cierpiące albo okolicznościowe) w dowolnym terminie, to możesz to uczynić poprzez witrynę gregorianka.pl albo pisząc na e-mail: redakcja@ewangelizuj.pl

Podobał Ci się artykuł „BOHATERSTWO (NIE)ZWYCZAJNE”? Jeśli tak, to Zobacz kolejne artykuły –>