Prowokacyjnie o Spowiedzi świętej, czyli … „rzekomo” od dobroci księdza zależy to, czy Spowiedź św. ma sens

Warstwa ludzka zawsze była problemem. Wiadomo, że najlepiej by było spotkać się z samym Bogiem. Można by było wtedy otrzymać „najczystsze z możliwych” zainteresowanie naszą osobą. Niestety nie ma tak dobrze. Bóg zaplanował inaczej. Najpierw trochę czasu na, jak to często mówimy, tym „ziemskim łez padole” a dopiero później do nieba. Na czas ziemskiej wędrówki, Bóg specjalnie dla nas powołał ludzi, którzy przeszli seminaryjną formację i zostali wyświęceni na księży, by sprawować nam Sakramenty. Co prawda nie jest to często idealne, ale zawsze z Bożego posłania. Warto przełamać swoje „blokady” i z jeszcze większą wiarą pójść do Spowiedzi św. Chociaż słyszymy głos, który przekracza czasami progi słyszalności, lub nasz ksiądz robi kościół inaczej niż to sobie zaplanowaliśmy, Bóg ciągle zaprasza do swoich Sakramentów. Zobaczcie jak pokorny musi być Bóg, skoro zgodził się na takich pośredników (w skrócie: grzesznych ludzi) oraz na nasze, często nawet nie uargumentowane, „widzi mi się”. Tak to bowiem często jest, że najwięcej negatywnych rzeczy o Kościele i Sakramentach mówią ci, którzy wcale nie są nimi zainteresowani. Nawet gdyby przyszedł najlepszy na świecie ksiądz, zawsze „znaleźliby dziurę w całym” (albo w jego sutannie). Z kolei ten, kto naprawdę wierzy, pójdzie do tego „najintymniejszego Sakramentu” nawet do najbardziej konfliktowego księdza. Zrobi wszystko byleby uzyskać rozgrzeszenie. Dlaczego? Dlatego, że wie o co się toczy walka. Sakramenty przybliżają Go do wieczności.

Warto przytoczyć na koniec zdanie jednej z internautek, która w komentarzu o Spowiedzi św. napisała, że nawet najgorsi księża robią więcej dla zbawienia świeckich niż świeccy dla zbawienia księży. Ta wypowiedź prowokuje kolejne pytanie: Czy modlimy się za naszych księży, by byli lepszymi kapłanami? Jeśli nie, to dlaczego jeszcze dziwimy się, że jest gorzej niż byśmy chcieli?

 

Ks. Piotr Śliżewski