Cudze chwalicie, swego nie znacie… Litania do świętego Jana Pawła II.
Ojciec Święty to postać chyba najbardziej znana i kochana w Polce i na świecie. To my, Polacy, w szczególny sposób zawsze byliśmy uprawnieni do nazywania Go „naszym Papieżem”. Stał się jednym z największych symboli naszej ojczyzny. Zdecydowana większość Polaków na pytanie o autorytet, którym się kieruje, wymienia Jana Pawła II. Czasem jednak chyba tylko na tej deklaracji, kończy się nasza więź z naszym świętym Orędownikiem w niebie. Litania, która powstała niedługo po śmierci Ojca Świętego, została zatwierdzona przez papieża Benedykta XVI i obecnie już od dawna jest popularna na całym świecie.
Jakiś czas temu uczestniczyłam w rekolekcjach, które prowadził kapłan szczególnie rozmiłowany w osobie Jana Pawła II. Powiedział wówczas coś, co pamiętam do dziś. Tenże ksiądz, w swojej działalności duszpasterskiej, odwiedził wiele krajów i jak opowiadał, wszędzie stykał się z ludźmi, którzy mieli wielkie nabożeństwo do papieża Polaka. Jak wynikało z jego własnej obserwacji, paradoksalnie, litania do tego Świętego, jakby w najmniejszym stopniu cieszyła się popularnością w … naszej ojczyźnie. Ile obrazków z podobizną Jana Pawła II, większych czy mniejszych, z tekstem litanii na odwrocie, stoi bądź wisi w najprzeróżniejszych miejscach w naszych domach! I na tym często się kończy. Szukamy „skutecznych” modlitw, czasem niczym magicznych zaklęć na nasze kłopoty, zwracając się do wielu świętych, od Rity, poprzez Judę Tadeusza, aż po Ojca Pio. To oczywiście bardzo dobrze, że się modlimy. Ale czy nie warto zwrócić się do Tego, który nas, Polaków, tak ukochał?
Pasterzu prowadzący owczarnię do nieba, módl się za nami!
Magdalena Pawełczyk
Blogerka mocjegoslowa[.]simplesite[.]com