Co to znaczy być dzieckiem Bożym?
1 czerwca, obchodzony powszechnie, jako Dzień Dziecka, skłania nas do rozważenia terminu, który bardzo często pojawia się w mowie religijnej. Mówimy, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Dlaczego akurat dziećmi, a nie np. przyjaciółmi Boga? Czy trzeba aż takich słów by oddać to, co istnieje między nami a Bogiem?
Bycie kogoś dzieckiem pociąga za sobą szereg konsekwencji. Po pierwsze, wiemy, że rodzic to ten, który nas urodził. Bóg czyni to poprzez sakrament Chrztu świętego. Dzięki niemu rozpoczyna się dla nas nowe życie- życie wieczne. Do polania naszej głowy wodą święconą i wypowiedzenia naszego imienia i formuły: „Ja Ciebie chrzczę w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”, byliśmy tylko żywi fizycznie. Wraz ze Chrztem świętym rozpoczęło się natomiast życie, które nie będzie miało końca.
To bardzo dobra perspektywa. Zastanówmy się jednak, co zrobić, aby ten wielki dar nie uciekł nam między palcami. W końcu bycie Dzieckiem Bożym nie polega tylko na wpisaniu nas do niebiańskich kartotek, lecz na pewnej duchowej współpracy. Aby ją jak najlepiej zrozumieć, zobaczmy, co Pismo święte mówi nam o dzieciach.
Po pierwsze, Słowo Boże przekonuje nas, że dzieci to osoby, którym się nie odmawia uczynienia im dobra. W siódmym rozdziale Ewangelii wg. św. Mateusza czytamy bowiem, jak Ewangelista nawołuje zniechęconych: „ Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża?”.
Ten urywek bardzo dużo mówi o dziecięctwie Bożym. Bóg inaczej słucha tych, którzy są Jego dziećmi. Ich wołanie intensywniej dobiega do Jego „boskich uszu”. Oczywiście nie oznacza to, że otrzymamy wszystko na zawołanie. Koniec tego fragmentu jasno precyzuje, że „Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą”. Dziecięctwo jest więc wiedzą o tym, że Bóg trafnie dobiera to, co nas rozwija. Dlatego, jeśli chcemy być dobrymi dziećmi, to zarówno dużo się módlmy, jak i czytajmy Pismo święte. Dzięki niemu coraz lepiej będziemy wiedzieli, o co mamy prosić Boga. Gdy Bóg usłyszy od nas dużo „dojrzałych próśb” to na pewno wiele z nich zrealizuje. Zresztą zobaczmy, jak to wygląda w naszych rodzinach. Czy dzieci, które mądrze proszą nie otrzymują więcej? Wtedy do życzenia nie przekonuje tylko miłość rodzicielska, ale także zdrowy rozsądek.
Kolejne, co dowiadujemy się o dzieciach w Słowie Bożym, to bardzo radykalne stwierdzenie Jezusa, że „kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” (Łk 18,17). Powyższe słowa zachęcają nas do tego, by spojrzeć głębiej na kwestię dziecięctwa.
Naprowadza nas na to między innymi psalm 113. Słyszymy w nim, że „Jak się lituje ojciec nad synami, tak Pan się lituje nad tymi, co się Go boją”. Została tutaj doceniona cecha niewinności. Dziecko powinno, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, lękać się swoich rodziców. Ten stan jest wynikiem tego, że rodzic jest kimś zdecydowanie większym od dziecka. On na nie pracuje, otacza je opieką i sprawia, że może przeżyć kolejny dzień. Tak właśnie powinniśmy patrzeć na Boga. On jest Tym, który pozwala mi żyć. Gdyby nie jego łaska, w ogóle bym nie powstał, a moje życie nie zawierałoby żadnej radości.
Ponadto w dziecku bardzo charakterystyczną cechą jest chęć uczenia się, poznawania świata. Widać to szczególnie u małych dzieci. Co chwile wymachują palcem i pokazując na coś, pytają: a co to? To nastawienie powinno cechować chrześcijan. Jezus ukazał dzieci, jako przykład bycia uczniem, ponieważ one zamiast stawiać na swoją niewielką wiedzę, w pokorze przyjmują to, co chce im przekazać Boski Nauczyciel.
Dobrze, gdybyśmy odkryli w sobie „trochę dziecka” i na nowo chcieli zafascynować się prawdami wiary. Założenie, że wszystko już wiemy, nie jest zbyt szczęśliwe. Ono znaczyłoby, że już skończyliśmy pracę nad sobą. Wiemy przecież, że to nie prawda. Zawsze są jakieś treści, których jeszcze nie znamy, a których zrozumienie sprawi, że postąpimy o krok w wierze i zaufaniu względem Boga.
Dlatego pielęgnujmy w sobie Boże Dziecięctwo. Pamiętajmy, że jesteśmy zależni od Boga, który każdego dnia może nas czymś zaskoczyć…
Ks. Piotr Śliżewski