Uczmy się od Maryi

utworzone przez | 18 grudnia 2024 | Artykuły, Dylematy wierzących

Zanim poczujemy święta…

Zbliża się Boże Narodzenie – ale czy faktycznie je czujemy? W codziennym pośpiechu, między sprzątaniem a listą zadań do zrealizowania, trudno znaleźć przestrzeń na głębsze przeżywanie tego czasu. Wciąż coś domykamy, załatwiamy, próbujemy nadążyć. Świąteczna atmosfera pojawia się dopiero wtedy, gdy jesteśmy już zmęczeni i wszystko wokół zaczyna przypominać: „To już”.

Maryja i Jej odpowiedź na Boże wezwanie

W tym kontekście akcja–reakcja Maryi staje się dla nas inspirującą lekcją. Po zwiastowaniu przez Archanioła Gabriela nie zostaje w domu, nie kontynuuje codziennych obowiązków. Gdyby tak Maryja zignorowała to, co się wydarzyło, historia potoczyłaby się zupełnie inaczej. A Ona zamiast zatrzymać się w Nazarecie, z pośpiechem wyrusza w drogę, by spotkać się z kimś, kto zrozumie Jej duchowe doświadczenie.

Nie do sąsiadki, lecz do Elżbiety

Maryja nie idzie do pierwszej lepszej osoby. Nie szuka rozmowy z kimkolwiek. Wie, że kuzynka Maryi, Elżbieta, jest w podobnym stanie duchowego uniesienia – sama nosi w łonie dziecko, które również ma odegrać ważną rolę w Bożym planie. Ich spotkanie nie jest przypadkiem. To spotkanie dwóch kobiet, które są głęboko zanurzone w tajemnicy Bożego działania.

Jak reagujemy, gdy Bóg wkracza w nasze życie?

To wydarzenie zaprasza nas do refleksji: jak my odpowiadamy na znaki od Boga? Czy nie bagatelizujemy ich jako „zbiegów okoliczności”? Czy nie próbujemy ich zracjonalizować? Łatwo uznać, że nic się nie dzieje – ale znacznie trudniej zatrzymać się i zobaczyć duchowy sens. Tymczasem Boże poruszenia często są subtelne – i potrzebują naszej uważności.

Potrzebujemy ludzi, którzy rozumieją wiarę

Maryja nie zostaje sama z tym, co usłyszała. Szuka rozmowy, spotkania, wspólnoty. To pokazuje, że my również potrzebujemy ludzi, którzy potrafią nazwać to, co dzieje się w nas duchowo. Bez nich łatwo o zagubienie, zwątpienie, odejście w chłód samotności. Dlatego tak ważne jest, byśmy budowali wokół siebie przestrzeń wiary, przyjaźni i zaufania.

Otoczenie ma znaczenie

Świadome wybory dotyczą również tego, kim się otaczamy. Nie każda relacja będzie nas umacniać. Czasem konieczne jest wyjście poza „naszą strefę komfortu”, by spotkać ludzi, którzy pomogą nam wzrastać duchowo. Tak jak Maryja – nie poszła do kogoś z najbliższego otoczenia, ale podjęła trud podróży, by spotkać kogoś, z kim czuje głęboką więź serca.

Relacje duchowe mają moc

W chrześcijaństwie nie chodzi o samotność w wierze. Potrzebujemy relacji, w których możemy podzielić się doświadczeniem Boga, wypowiedzieć to, co porusza duszę. Często dopiero wtedy, gdy opowiemy drugiemu człowiekowi o tym, co się w nas dzieje, sami zaczynamy to lepiej rozumieć. Relacje duchowe budują przestrzeń do wzrostu – i umacniają naszą tożsamość.

Ktoś czeka na Twoje słowo

W scenie spotkania Maryi z Elżbietą dzieje się coś niezwykłego. Kuzynka Maryi nie tylko słyszy Jej głos – ona czuje poruszenie w swoim wnętrzu. Dziecko w jej łonie reaguje z radością. To pokazuje, że słowa i obecność człowieka niosącego Boga mogą dosłownie poruszyć czyjeś życie. I że my także jesteśmy potrzebni innym – jako ci, którzy przynoszą Dobrą Nowinę.

Nie milczmy – dzielmy się wiarą

Bóg chce przemawiać przez nasze gesty, słowa i obecność. Każdy z nas ma kogoś, kto czeka na znak, słowo, spojrzenie, które przyniosą mu światło i nadzieję. Dlatego nie bójmy się być świadkami. Nie chowajmy wiary do kieszeni. Ewangelizujmy sercem – życiem, otwartością, słuchaniem. Tak jak Maryja – idźmy do tych, których Bóg postawił na naszej drodze. I przynośmy im radość z Jego obecności.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *