PSALM 11(10)
Modlitwa niewzruszonej ufności
1 Kierownikowi chóru. Dawidowy.
Do Pana się uciekam; dlaczego mi mówicie:
„Niby ptak uleć na górę!”
2 Bo oto grzesznicy łuk napinają,
kładą strzałę na cięciwę,
by w mroku razić prawych sercem.
3 Gdy walą się fundamenty,
cóż może zdziałać sprawiedliwy?
4 Pan w świętym swoim przybytku,
Pan ma tron swój na niebiosach.
Oczy Jego patrzą, powieki Jego badają synów ludzkich.
5 Pan bada sprawiedliwego i występnego,
nie cierpi Jego dusza tego, kto kocha nieprawość.
6 On sprawi, że węgle ogniste i siarka będą padać na grzeszników;
wiatr palący będzie udziałem ich kielicha.
7 Bo Pan jest sprawiedliwy, kocha sprawiedliwość;
ludzie prawi zobaczą Jego oblicze.
Komentarz:
Psalmista „dochodzący do głosu” w Psalmie 11 jest w bardzo „kiepskiej” sytuacji. Wszystko sprzysięgło się przeciwko niemu. Zaprzyjaźnieni, „racjonalni doradcy” zniechęcają go do Bożych dróg. Argumentują swoje porady „zdrowym rozsądkiem”. Psalmista mimo atakującej z każdej strony pokusy by „dać nogę” i wybrać łatwiejsze rozwiązanie, decyduje się na drogę ufności. Nie może bowiem zgodzić się na świadomość, że Bóg mógłby widzieć go grzeszącego. Tak kocha Stwórcę, że wszelkie ataki Złego nie są dla niego straszne. Jest głęboko przekonany, że jego sprawiedliwość zaowocuje bliską relacją z Bogiem. Powinniśmy naśladować ten radykalizm. Chociaż bardzo trudno „płynąć pod prąd”, jest to często jedynym słusznym sposobem chrześcijańskiego funkcjonowania. Wydaje się, że jedną z możliwych opcji „nastawienia się” na takie życie jest porzucenie ziemskich pragnień. Dopiero, kiedy życie wieczne z Bogiem postawimy nad „święty spokój”, będziemy w stanie potraktować ten Psalm na poważnie… W innym wypadku skategoryzujemy go do rzadko odwiedzanego działu pt. „idealistyczne, pobożne życzenia”.
Ks. Piotr Śliżewski