Jezus planuje dla Ciebie drogę wiary…
W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić».
Fragment Ewangelii: Mt 11,25-27
Powyższe, „głośne rozważanie” Jezusa jest zapisane pod koniec 11 rozdziału Ewangelii wg. św. Mateusza. Aby je dobrze zrozumieć, warto zobaczyć, co poprzedzało te słowa. Na początku 11 rozdziału tej Ewangelii słyszymy o poselstwie uczniów Jana, którzy przychodzą do Jezusa z pytaniem, czy jest obiecanym Mesjaszem.
Wypowiedziana przez nich wątpliwość skłania Zbawiciela do tego, by zrobić podsumowanie tego, co się do tej pory wydarzyło. Na początek zaprasza do tego, by się rozejrzeli wokół siebie. Czy to, co się aktualnie dzieje nie jest wystarczającym znakiem czasów mesjańskich? Potem opowiada o misji Jana Chrzciciela, by z kolei przejść do skomentowania oporu tego pokolenia względem objawianych przez Niego treści.
Warto z tej kolejności wyciągnąć pewne wnioski. W niej ukryta jest bardzo ważna nauka. Nasza droga wiary rozpoczyna się również od wątpliwości. Jeśli ich nie ma, to jest to sygnał, że nie podchodzimy poważnie do tego, co chce nam ofiarować Bóg. Treści dotyczące zbawienia nie są przecież tylko zdroworozsądkowym przesłaniem. One wymagają zaufania. Jeśli przeżywając naszą wiarę nie czujemy czasami zakłopotania, to znaczy, że się do niej przyzwyczailiśmy w złym tego słowa znaczeniu. Co jakiś czas potrzebne są wydarzenia, które wybiją nas z rytmu i zaburzą przeżywany „święty spokój”.
Wtedy można przejść do kolejnego „duchowego elementu”, czyli rozejrzeć się wokół siebie i na nowo przyjrzeć się cudom, które czyni w naszej codzienności Bóg. Nie chodzi w nich o jakieś spektakularne rzeczy. Cuda to nie tylko nadzwyczajne uzdrowienia, ale również, jak wspomina Ewangelia wg. św. Mateusza, głoszenie ubogim Ewangelii. Dlatego jeśli zobaczymy, że w ciągu naszego dnia pojawiają się rzeczy, które są dobre, to wiedzmy, że Ewangelia czyli Dobra Nowina, działa w naszym życiu…
Następnie, po dostrzeżeniu „zwyczajnych nadzwyczajności”, droga wiary zachęca nas do zobaczenia Bożych wysłańców. To oni pomagają nam wejść na kolejny poziom zażyłości z Panem Bogiem. To ciekawe, że Pan Bóg posługuje się tak wieloma sposobami, by urozmaicić nasze życie wewnętrzne. Nie tylko daje nam wewnętrzne natchnienia, ale również na zewnątrz stawia nam „proroków”, którzy są pomocą w kroczeniu za Nim.
Ostatnim etapem drogi wiary, a bardziej „podsumowaniem osiągniętego pułapu” jest rachunek sumienia. Dobrze go robić, gdy czujemy, że jesteśmy w martwym punkcie. Dzięki niemu możemy rozliczyć się z przeszłością, a dzięki temu zamknąć drzwi temu, co już było i wejść do „nowego pomieszczenia przyszłości” z doświadczeniem, które wyciągnęliśmy z poprzedniego etapu.
Dlatego przypomnijmy sobie jeszcze raz: na początku trzeba trochę po wątpić, później przyjrzeć się cudom zorganizowanym dla nas przez Pana Boga, potem znaleźć proroków, którzy pomogą nam to zinterpretować, by zakończyć na rachunku sumienia, który pozwala „przekuć” przeszłość w dobre doświadczenie.
To wszystko, co zostało do tej pory powiedziane, jest wstępem do Ewangelii, którą przychodzi nam dzisiaj rozważyć.
Stwierdzenie Jezusa: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie” jest dobrym wytłumaczeniem tego, dlaczego nie wszyscy przechodzą wspomniane przed chwilą etapy.
Prawdziwy rozwój duchowy nie jest bowiem wynikiem inteligencji, tylko jest zaplanowany przez Boga. To ciekawe, że pewnych rzeczy nie da się rozumowo wytłumaczyć. Z tej Ewangelii dowiadujemy się o prawdzie, o której nigdzie indziej nie usłyszymy. Bóg ma swoje upodobania.
Jest to kwestia, która bardzo wiele wnosi do naszego życia duchowego. Stanowi ona ukoronowanie tego, co usłyszeliśmy we wcześniej opisanych etapach.
Potrzebujemy w naszym życiu duchowym „drogi wiary”, ponieważ tak widzi to Bóg. Bliskimi Bogu nie stajemy się od razu. Niektórzy to zrozumieją, a niektórzy nie. Jak stwierdził sam Jezus, pewne rzeczy są po prostu dla niektórych zakryte…
x. P. Ś.