Jak przygotować się na rozmowę z Bogiem?

 

Bóg chce nawiązywać kontakt z człowiekiem. Czyni to na różne sposoby. Przemawia do nas w Słowie Bożym, wypowiada się poprzez symbole liturgiczne, czeka na nas w sakramencie Pokuty i Pojednania, podsyła nam pomocnych ludzi, mówi do nas przez wydarzenia… Tę listę bardzo ciężko byłoby zamknąć i zdecydowanie powiedzieć, że wymieniło się już wszystkie miejsca, gdzie możemy skomunikować się ze Stwórcą. Krótko mówiąc, wszystko, co widzimy, czy słyszymy, może posłużyć Wszechmogącemu, by się z nami skontaktować.

Ta mnogość rzeczy wprowadza nas w lekkie zakłopotanie i powoduje pytanie: czy można się jakoś na „Bożą wizytę” przygotować, by lepiej z niej skorzystać? Oczywiście, że tak! Chociaż każde spotkanie między Bogiem i człowiekiem jest unikalne i niepowtarzalne, pewne kwestie zachodzą zawsze. Fragment Ewangelii wg. św. Łukasza opisujący Zwiastowanie Maryi, jest streszczeniem ich wszystkich. Zresztą zobaczmy…

Fragment: „Anioł wszedł do Niej i rzekł”. Bóg nie nawiązuje kontaktów powierzchownych. Zawsze dotyka naszej istoty. Stwórca nie skupia się na tworzonych przez nas pozorach, tylko odbiera wszystko, co się w nas naprawdę dzieje. Takie spotkania naprawdę wyzwalają. Tak jak do sąsiadów i rodziny możemy „robić dobrą minę do złej gry”, w wypadku Boga ta sztuczka się nie uda. On wchodzi w relację z naszym prawdziwym obliczem. Dlaczego jest to takie ważne? Ponieważ nie raz możemy się z tego powodu dziwić. Mówimy: „Boże przecież ja to wiem” albo: „Dlaczego wskazujesz mi, że czuję się w dany sposób, jeśli to nie prawda”. Wszechmogący wie, co rozgrywa się w naszym wnętrzu. Chociażbyśmy grali nawet przed samymi sobą, On ma najlepszy wykrywacz kłamstw. Z tego krótkiego zdania ewangelicznego: „Anioł wszedł do Niej i rzekł” płynie więc dla nas ważna sugestia. Zamiast zarzucać Bogu, że nas źle potraktował, pytajmy, czego jeszcze o sobie nie wiemy. Spotykające nas wydarzenia mogą nas wiele nauczyć. Obserwujmy świat zewnętrzny, by odkryć nasze wnętrze.

 

Kolejny fragment: „Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie”. Gdy zatrzymujemy się przy tym, co mówi do nas Bóg, zawsze się dziwimy. Słowa Wszechmogącego nas przerastają, ponieważ mówią często o rzeczach, których się nie spodziewaliśmy. Można z tej sytuacji wyjść dwojako: albo zrezygnować z dalszego kontaktu z Bogiem i uznać to za zbyt trudne, albo, tak jak Maryja, rozważyć otrzymany od Stwórcy komunikat. Oczywiście, druga opcja jest o wiele bardziej twórcza. W momencie zatrzymania się przy „Bożym wydarzeniu” umożliwiamy sobie przejście na „kolejny poziom”. Bóg nie mówi przecież do nas, dla samego mówienia. Każde Jego słowo i zorganizowane dla nas wydarzenie jest zaproszeniem do głębszego życia. Dobrze więc się przy tym zatrzymać i zastanowić, co otrzymany znak „znaczy”. Jak sama nazwa wskazuje. Interwencje Boże są pełne treści. Gdy podejmiemy próbę odczytania ich, mamy szansę odnaleźć klucz, który otworzy zamknięte w naszym życiu szczęście…

Następny urywek: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga”. Niczym nadzwyczajnym jest to, że niezrozumiałe sploty wydarzeń powodują w nas lęk. Najpiękniejsze w wierze jest jednak to, że „pozorne kary”, w rzeczywistości są najlepszą, możliwą pomocą. Kiedy jesteśmy w negatywnych emocjach, ciężko to zrozumieć. Po czasie to jednak widać. Gdyby nie spotkały nas takie rzeczy, mogłoby być jeszcze gorzej, albo byśmy czegoś do siebie nie dopuścili. Trochę bije się to z idealistyczną wizją świata, gdzie  głównym priorytetem jest osiągnięcie jak najszybciej i najłatwiej upragnionego celu. Wiara nie jest jednak jedną z bajek. Ona dokonuje się w realnym życiu i w jego ramach szuka sposobów na to, by budzić nas z letargu i wskazywać na miejsca, gdzie jest prawdziwe życie. To niezniszczalne, wieczne.

 

Kolejny fragment: „Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?»”. Te słowa ratują prawidłowo przeżywaną religijność. Bez nich moglibyśmy twierdzić, że religia polega na bezrefleksyjnym poddawaniu się Bogu. Nigdy w życiu! Relacja z Bogiem jest współpracą. Ze Stwórcą musimy rozmawiać, a nie tylko Go słuchać. Mamy prawo do tego, by pytać. Historia świętych bardzo dobrze to potwierdza. Oni ciągle pytali Boga, jak mają daną okoliczność rozumieć. My również to róbmy. Bóg nie chce z nas uczynić nieprotestujących milczków, tylko zaprasza do powierzania na modlitwie swoich spraw. Wykrzyczmy Bogu to, co leży nam na sercu!

Wszechmogący ceni nasze pytania, ponieważ one są dowodem tego, że chcemy coś ze swoim życiem robić. Zamiast zamykać się w sobie, podejmujmy temat i razem z Bogiem wypracowujmy odpowiedzi na nurtujące nas pytania. On w wydarzeniach wyjaśni nam to, co nas trapi. Czasami będzie trzeba na to poczekać, ale wiedzmy, że to ma sens.

Oby wszystkie nasze zmagania i wątpliwości kończyły się jak rozmowa z Maryją: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa»”. Niech dobrze odczytywane życie kształtuje nas na tych, którzy chcą służyć Bogu!

 

Ks. Piotr Śliżewski