Czy znamy i kochamy Mszę świętą?
Jeśli założymy, że Msza Święta trwa jedną godzinę zegarową (oczywiście bez wliczania czasu na zawiązanie krawata, wypastowanie butów i odśnieżenie samochodu w czasie zimy), a rok ma pięćdziesiąt dwa tygodnie, z prostych obliczeń wynika, że każdy katolik spełniający obowiązek niedzielnej Mszy Świętej, w ciągu roku spędza w kościele ponad 52 godziny. To ponad dwie doby nieustannej modlitwy! A jeśli dołączymy do tego święta, śluby, pogrzeby i bardziej „rozwlekłe” msze, to czas spędzony na uczestnictwie w tym sakramencie znacznie się rozszerzy. Powyższe zestawienie przekonuje, że każdy praktykujący katolik jest „za pan brat” z Eucharystią. Zna jej wszystkie teksty, rozumie symbolikę oraz wie, jakie duchowe korzyści mu przynosi. Czy jednak jest tak rzeczywiście? Czy „najistotniejsza część” naszej religijności jest przez nas dobrze przeżywana?
Niestety, można nas porównać do uczniów z Emaus, którzy chociaż przez całą drogę do wsi szli z Jezusem, nie potrafili rozpoznać w Nim swojego Mistrza i byli tak przejęci tym, co widzieli na Golgocie, że ich głowy „pracowały” zupełnie inaczej. Nie dopuścili do siebie, że ich Przyjaciel jest aż tak blisko. Często wykazujemy się podobną postawą. Chociaż Bóg przychodzi na ołtarzach prawie każdej z większych miejscowości świata, jesteśmy tak zajęci swoimi sprawami, że go nie dostrzegamy.
Ks. Piotr Śliżewski
Fragment książki „Jak owocnie uczestniczyć we Mszy Świętej?”.