J 6,41-51

 

Ewangelia J 6,41-51 daje nam okazję zastanowić się nad bardzo ważną rzeczą. Być może, nie zwracamy już na to uwagi, ale Bóg najpełniej przychodzi do nas poprzez „Chleb”. Przeistacza się w rzecz, która codziennie leży na naszym stole. Jak wiemy, jest wiele przestrzeni, w których możemy przybliżać się do naszego Stwórcy. Czynimy to zarówno dzięki słuchaniu Słowa Bożego oraz w momencie, gdy spotykamy się z naszymi bliźnimi. Także codzienna modlitwa jest w stanie sprawić, że Bóg nie będzie już tak daleki. Wszystkie wymienione sposoby są piękne i godne praktykowania. Warto jednak przemyśleć, dlaczego Wszechmogący Bóg podjął decyzję, że będzie przez tysiące lat przychodził do swoich wiernych właśnie w postaci chleba.

Wydaje się, że kawałek „pszennego ciasta”, który nazywamy „chlebem” jest symbolem tego, co jest nam najbardziej potrzebne w życiu. Nie mówimy przecież, że idziemy do pracy, by zarobić na czynsz, tylko idziemy „pracować na chleb”. Jak widać, pieczywo stało się obrazem czegoś, co jest konieczną rzeczą do normalnego funkcjonowania.

Bóg zechciał przeistaczać się w „najpotrzebniejszy składnik naszej codzienności”, by przypomnieć, że Jego obecność jest nieodzowna do tego, by szczęśliwie przeżywać życie.

Przeczytana przed chwilą Ewangelia wg. św. Jana pokazała, że odbiorcy przemówień Jezusa niezbyt zrozumieli stwierdzenie Zbawiciela, że jest „chlebem, który zstąpił z nieba”. Dlaczego tak się stało? Pewnie dlatego, że przyjęli Go tylko częściowo. Nie zaakceptowali Jego boskości, tylko mądrość wypowiadanych przez Niego słów. Podobnie my możemy podchodzić do Kościoła. Gdy widzimy w Nim tylko zewnętrzne sprawy, czyli „plusy i minusy duchowieństwa”, „ładnie wyremontowaną świątynię”, albo niepasujące nam „zasady moralne Kościoła katolickiego”, to niestety oceniamy książkę po okładce. Po pierwsze, trzeba przyjąć piękną, a zarazem trudną prawdę, że: „Kościół jest święty świętością Boga i grzesznością swoich wiernych”.

Nie jest On idealny, ale zawiera w sobie rzeczy najświętsze. Zgodnie z tym, co święty Paweł napisał w Drugim Liście do Koryntian: „Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas” (2 Kor 4,7).

Zapraszajmy się więc do tego, byśmy popatrzyli na wszystkie Sakramenty Kościoła „oczami wiary”. Gdy tak będziemy czynić, nie będziemy powtarzać „krótkowzrocznego podejścia” Żydów i dostrzeżemy, że Chrystus może nas w Kościele dobrze wyposażyć na „duchową wędrówkę do nieba”.

Życzę Nam wszystkim, byśmy odczuli głód „boskiego Chleba”. Co prawda, nie będziemy czuć „duchowego burczenia w brzuchu”, ale rezygnacja z przyjmowania Eucharystii spowoduje jeszcze większe konsekwencje niż brak witamin i osłabienie sił fizycznych. Gdy brakuje w naszym życiu Boga, tracimy życie Boże, które pozwala nam inaczej spojrzeć na nasze cierpienia…

 

 Ks. Piotr Śliżewski