Środa Popielcowa – dotknij symboli pokuty

Środa Popielcowa, w języku staropolskim nazywana „wstępną środą”, to pierwszy dzień Wielkiego Postu, okresu przygotowującego nas do Wielkanocy.

Właśnie tego dnia kapłani praktykują VIII-wieczną tradycję posypania głowy popiołem. Jest to bardzo wymowne, ponieważ na nasze głowy spadają spalone, ubiegłoroczne palmy, które święciliśmy w Niedzielę Palmową. Dzięki temu zwyczajowi, widzimy, że nasza rozpoczynająca się właśnie pokuta, nie jest bytem samym w sobie, lecz kontynuacją corocznego doświadczenia. Jest to bardzo pouczające. Dzięki temu rozumiemy, że wysiłek pracy nad sobą nie powinien następować tylko od wielkiego dzwonu, lecz jest stałą praktyką chrześcijańskiego życia.

Posypanie głów popiołem ma miejsce od razu po homilii (kazaniu), by jasno zaalarmować, że nasze uniżenie nie jest „sztuką dla sztuki”, tylko wynika ze słuchania Ewangelii i chęci realizowania zaleceń, które zostawił nam Jezus Chrystus. Nie ma przecież niczego wartościowego w uznaniu swojej słabości. Człowiek powinien dążyć raczej do pewności siebie. Dopiero, gdy jest to wpisane w odpowiedni kontekst, tłumaczy, że cierpienie i rezygnacja z postawienia na swoim ma cel duchowy… To „przeżyciowe wydarzenie” powinno nam o tym przypominać.

Wartymi uwagi są słowa, które kapłan wypowiada posypując głowy popiołem. Używane są wtedy dwie formuły: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” albo „Prochem jesteś i w proch się obrócisz”. Przepiękne, ale jakże trudne słowa. One przeorientują nasze życie na Królestwo Boże. Zarówno zachęta do wiary w Słowo Boże jak świadomość nieuchronnej śmierci są motywacją do tego, by w Wielkim Poście zatrzymać się i na nowo przemyśleć, na czym budujemy nasze życie…

Aby całe ciało, a nie tylko głowa, poczuło, że w Środę Popielcową dochodzi do ważnych decyzji i nawróceń, katolików obowiązuje tego dnia wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych (tych, którzy ukończyli 14. rok życia) i post ścisły (dotyczący osób miedzy 18 a 60 rokiem życia). Przez post ścisły rozumie się ograniczenie do jednego posiłku „do syta” w ciągu dnia. Po co te wszystkie „dietetyczne obostrzenia”?

Są one dobrym regulatorem naszej duchowości. Zgodnie z powiedzeniem, że „przez żołądek trafia się do serca”. Chociaż to stwierdzenie dotyczy mężczyzn, tak naprawdę przez dietę można poruszyć każdy organizm. Poprzez odczucie braku, nasze oczy odrywają się na chwilę od tego, co ziemskie i zaczynają wypatrywać rzeczy głębszych. Takie jest prawidłowe rozumienie chrześcijańskiego postu. Nie jest to mało ambitna dieta, lecz „lekkie podkręcenie śrubki”, by nasza cielesność trochę zatrzymała się przy sprawach duchowych.

Środa Popielcowa rozpoczyna wyjątkowy dział roku liturgicznego, zwany „ Wielkim Postem”. Dlaczego Wielki Post trwa aż czterdzieści dni? Czy nie dałoby radę go trochę skrócić? Ta liczba w Piśmie świętym ma symboliczne znaczenie. Tyludniowy okres czasu Jezus spędził na pustyni przed publicznym nauczaniem. Czterdzieści dni trwał również biblijny potop, oraz wędrówka Narodu Wybranego do Ziemi Obiecanej. Także Mojżesz przebywał czterdzieści dni na Górze Synaj ( to właśnie wtedy otrzymał od Boga Dekalog).

To prawda, że nie jest to krótki okres, ale dzięki Jego długości, może dojść do zmian, które na tyle „zadomowią się w sercu”, że nie przeminą wraz z wielkanocnym „Alleluja”.

Jak widzimy, różne aspekty starają się dostać do naszego umysłu i wyobraźni, by zrobić porządek w naszym wnętrzu. Zmysł wzroku również otrzymuje przeróżne dekoracje oraz fioletowy kolor ornatu, który zachęca go do skruchy.

To wszystko nie miałoby jednak sensu, gdyby nie kierowało nas ku głębi życia duchowego, do którego zachęca nas typowo „wielkopostny fragment Ewangelii” wg. św. Mateusza 6,1-6.16-18. Słyszymy w nim, że Jezus przestrzega uczniów, by pobożnych czynów nie robili przed ludźmi dla popisu. Ważna rzecz. Bardzo łatwo można bowiem zrobić ze swojej duchowości „odjezdny teatrzyk”, który będziemy chcieli pokazywać innym by nam klaskali, albo nawet nas finansowo wspierali. Nie po to jest relacja z Bogiem, by się nią chwalić. Celem naszych dobrych czynów ma być chęć realizacji woli Bożej i nawiązywania coraz intymniejszego spotkania ze Stwórcą.

Stwierdzenie: „Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu” nie jest komentarzem wypowiedzianym po to, by ładnie to brzmiało. Naprawdę, to jest osiągalne! Starajmy się tak przeżyć Wielki Post, by był on czasem wypatrywania Pana Boga w naszej codzienności. Niech wszystkie praktyki pokutne zbliżają nas do Jego miłości.

 

Ks. Piotr Śliżewski