Dlaczego Wielki Piątek jest tak naprawdę wielki? Co się wtedy wydarzyło? O czym powinniśmy pamiętać?

Cały lud zawołał: «Krew Jego na nas i na dzieci nasze». Wówczas [Piłat] uwolnił im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie. Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa z sobą do pretorium i zgromadzili koło Niego całą kohortę. Rozebrali Go z szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny. Uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc: «Witaj, Królu Żydowski!». Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz, włożyli na Niego własne Jego szaty i odprowadzili Go na ukrzyżowanie.

 z Ewangelii wg św. Mateusza

Wielki Piątek wyśmianie

Bardzo boimy się śmiechu ludzi… Skąd się to bierze? Zapewne stąd, że nie jesteśmy pewni siebie. Wolelibyśmy uzyskać od innych akceptację naszych decyzji. Gdy zamiast tego doświadczamy wyszydzenia, zaczynamy pytać samych siebie, czy dokonaliśmy dobrych wyborów. Zobaczmy, że Jezus podczas swojej męki także niejeden raz przeżył wyśmianie tego, co było Jego nadzieją – zarówno przez pojedyncze, opryskliwe komentarze, jak i dłuższe gnębienie. Słyszymy o tym zresztą nie tylko w „Gorzkich żalach”, ale również w trzeciej tajemnicy bolesnej różańca: Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa.

Teatr cierpienia

O organizacji tego istnego teatru cierpienia pisze także Ewangelista Mateusz. W bardzo obrazowym urywku pokazuje, że Jezus został zabrany do pretorium, wyśmiany i pobity przez całą kohortę. Nie robi to wrażenia, dopóki nie dowiemy się, ile liczyła kiedyś kohorta. Pobożne obrazy przedstawiają, że cierniem ukoronowanie przeprowadziło kilku żołnierzy. Historycy jednak podają, że kohorta była ówczesnym odpowiednikiem ilościowym współczesnego batalionu. Oznacza to, że w wyszydzenie Zbawiciela było zaangażowanych od 500 do 800 żołnierzy. Załóżmy więc, że chociaż część z nich zrobiła to, co opisuje św. Mateusz: przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc: «Witaj, Królu Żydowski!». Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie. Aż ciężko sobie wyobrazić, jakie to musiało być makabryczne zdarzenie… Żołnierski tłum naciera na bezbronnego Chrystusa, który przyjmuje razy i słyszy złowieszczy śmiech oraz wielokrotnie powtarzany potok obelg pod swoim adresem…

Wielki Piątek nadzieja w beznadziei

Wydaje mi się, że mimo przerażającego przebiegu tych tortur to zdarzenie pogłębiło nadzieję Jezusa. Wytrwałe prześladowanie ukierunkowane na jakąś sprawę pokazuje, że coś jest na rzeczy. Gdyby żołnierze po prostu uznali słowa o Jezusowym królestwie za brednie, to oceniliby go jako świra i nie zaprzątaliby sobie Nim głowy. Oni jednak włożyli tyle siły i czasu, by Go gnębić. Czyżby dostrzegli w Nim kogoś wyjątkowego? Chociaż to trudne, śmiem twierdzić, że ta historia powtarza się w moim życiu. Jeśli ktoś wytrwale mnie prześladuje za jakąś konkretną rzecz, to znaczy, że jest to coś istotnego. Tym bardziej powinienem więc wzbudzać w sobie nadzieję z nią związaną.

Walka duchowa

Trzeba nam bowiem mocno wierzyć w walkę duchową, która odbywa się między osobowym złem i naszą wolną wolą. Jeśli coś jest w naszym życiu dobrego, to diabeł nie zostawi na tym suchej nitki. Nie będzie milczał, gdy nasze życie zmierza do piękniejszej relacji z Bogiem. Uderzy w najbardziej twórcze nadzieje. Warto więc te ataki dostrzegać i zamiast rezygnować z nadziei, wzbudzać w sobie jeszcze większą determinację. I co najważniejsze, trzeba te nadzieje oddawać pod opiekę samego Pana Boga, bo z Nim możemy przetrwać najbardziej zmasowane ataki. Zgodnie z tym, co napisał św. Paweł w Liście do Efezjan: Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko (Ef 6,12-13).

Wielki Piątek przebieg tortur

Będąc przy temacie cierniem ukoronowania, dobrze jest zobaczyć, jak te tortury przebiegały. Ewangeliści Mateusz i Marek jednogłośnie podkreślają, że Jezus był bity trzciną po głowie, opluwany, że klękano przed Nim oraz że został na czas tych kpin ubrany w purpurę. Dostrzeżmy poszczególne elementy tego pośmiewiska. Przeanalizowanie ich może się stać bardzo pomocne w odpieraniu kolejnych ataków na naszą nadzieję.

Dlaczego bili Go w głowę?

Dlaczego żołnierze bili Jezusa po głowie? Głowa jest symbolem władzy, autorytetu, wiedzy, mądrości. Żołnierze, uderzając w tę część ciała, pokazali, że chcą Go ograbić z tego, co niematerialne. Wiedzieli, że zrobienie zewnętrznej krzywdy nie jest tak dotkliwe, jak pozbawienie kogoś nadziei. Szukali więc jakiejś bramy, przez którą uda się ograbić Jezusa z życia wewnętrznego. To samo czynią osoby, które chcą nas zniszczyć. Uderzają w naszą głowę, czyli rozpoczynają swoje brutalne działania od podważenia wiary i ośmieszenia wyznawanych przez nas wartości.

Tę taktykę bardzo mocno widać we współczesnym społeczeństwie. Nikt nie bawi się w zwalczanie działań poszczególnych osób. Zamiast tego wprowadza się zły klimat społeczny i stara się skłonić nas do destruktywnej refleksji, że nikt z najbliższego środowiska nie podziela naszego systemu wartości. Jeśli nieprzyjacielowi uda się takie filozoficzne działanie przeprowadzić, to nie będzie musiał już więcej z nami walczyć. Sami się poddamy, bo uznamy, że nasze dotychczasowe nadzieje nic nie dają…

Wielki Piątek podejście Jezusa

Podejrzewam, że gdy Jezus był bity w głowę, miał przed oczyma tych wszystkich, którym pomógł w czasie swojej ewangelizacyjnej działalności, a zwłaszcza tych, którzy pokazali, że Ewangelia nadała sens ich życiu. My również powinniśmy podczas takich ataków szukać przykładów pokazujących, że Dobra Nowina niesie życie. Na pewno spotkaliśmy kiedyś osoby, które powiedziały nam, że cieszą się z tego, że walczymy o dobro, ponieważ one dzięki temu świadectwu doznały otuchy. A nawet jeśli takich osób nie było, to warto zobaczyć, jak wyznawane racje wpłynęły na nasze życie. Jeśli doprowadziły do pokoju serca, to nie warto z nich rezygnować!

Oplucie

Dalsze gnębienie Jezusa odbywało się poprzez oplucie. Wiemy, że jest to bardzo poniżająca czynność. Chciałbym jednak odnieść się do jej symboliki biblijnej. Ludzie czasów Jezusa uważali ją za substancję posiadającą właściwości lecznicze. Talmud, czyli komentarz wyjaśniający do biblijnej Tory, zakazywał wykorzystywania właściwości śliny w szabat, ponieważ było to postrzegane jako praca. Ponadto zabraniano korzystania z leczniczego wpływu śliny wraz z wypowiedzeniem imienia Bożego. Takie praktyki uważano bowiem za magię. Powyższe rozważania kulturoznawcze wskazują nam, że oplucie Jezusa z pogardą można symbolicznie odczytać jako wyśmianie Jego boskich zdolności. Jakby rzymscy żołnierze, znający trochę kulturę okupowanego przez siebie państwa, chcieli wyśmiać Jezusa – Żyda, że nie będzie już więcej uzdrawiał. Oni nie pozwolą Mu zostać królem zdrowia, ponieważ zaplanowali dla Niego los króla cierpienia.

Wewnętrzna godność

Odnoszę mocne wrażenie, że wrogowie chcą nas w podobny sposób dotkliwie zranić. Plują na naszą wewnętrzną godność, twierdząc, że nie mamy tego, co jest dla nas ważne. Jezusowi pogardliwym wykorzystaniem śliny chcieli uświadomić, że zakończyło się Jego uzdrawianie chorych, a nam wmawiają, że wykorzystywanie naszych dobrych cech przynosi odwrotny skutek od tego, co zamierzyliśmy.

Zresztą zobaczmy, jak często ma to miejsce. Jak wielu ludzi chce nas przekonać do tego, że jesteśmy kimś innym niż w rzeczywistości. Przedstawiają dobre cechy naszego charakteru w tak krzywym zwierciadle, że wydaje się nam, że mają rację. Nie wierzmy im! Tak jak Jezus był w stanie po najboleśniejszych atakach dokonać największego uzdrowienia, bo nawet zmartwychwstania, tak i my po złych słowach naszych przeciwników możemy dalej wykorzystywać nasze dobre cechy. Obelgi nie zmieniają naszego serca. A może nawet je umacniają?

Wielki Piątek rany, które nie są śmiertelne

Jeśli nadzieję mamy położoną w Bogu, to jak to stwierdził bł. ks. Jerzy Popiełuszko: Nie jest to rana śmiertelna, bo nie można zadać rany śmiertelnej czemuś, co jest nieśmiertelne. Nie można uśmiercić nadziei.

Następnym elementem kpin wobec Jezusa było klękanie przed Nim. Żołnierze nie robili tego oczywiście z pobożności. Chcieli poprzez ten religijny teatrzyk wyśmiać Jego godność. Myśleli, że ironią zmienią wewnętrzną godność Jezusa. Czy i nam nie przychodzi czasami przeżywać takich rzeczy? Czy ludzie nie robią z szyderczym uśmieszkiem na twarzy czegoś, co chcielibyśmy, by uczynili ze szczerego serca? O, jak bardzo boli, gdy ktoś z rzeczy ważnych urządza szopkę. Ale wiedzmy jedno. Klękanie żołnierzy przez Jezusem było prorocze. Przyjdą czasy, gdy z ust naszych przeciwników zniknie ironiczny uśmieszek i będą robić to samo, tylko z czystego serca. Warto na to czekać, chociażby miało trwać aż do samej wieczności… Jak to mawiał ks. Jan Twardowski: Nadzieja uczy czekać pomaleńku.

Błogosławię +

ks. Piotr Śliżewski

Jeśli chcesz zamówić intencje Mszy świętej (gregoriańskie, nowennowe, za dusze w czyśćcu cierpiące albo okolicznościowe) w dowolnym terminie, to możesz to uczynić poprzez witrynę gregorianka.pl albo pisząc na e-mail: redakcja@ewangelizuj.pl

Podobał Ci się artykuł „WIELKI PIĄTEK #NIECH WIELKI BĘDZIE”? Jeśli tak, to Zobacz kolejne artykuły –>

i