Mt 10,7-13

 

Usłyszany fragment Ewangelii wg. św. Mateusza można by było nazwać „Ewangelią dla niecierpliwych”. Oczywiście,  chodzi tutaj o dobre oblicze niecierpliwości. Mam na myśli „kreatywne napięcie”, które zachęca chrześcijan do tego, by nie stali w miejscu, tylko czynili jak najwięcej dla Królestwa niebieskiego.

Co do takiego nastawienia przekonuje? Przede wszystkim świadomość tego, że „królestwo jest już bliskie”. Tak to bowiem z nami, ludźmi jest, że jeśli wiemy, że na coś trzeba poczekać, to nie za bardzo chcemy się za to brać. Przeważnie odkładamy wszystko na ostatnią chwilę. Krąży w naszym języku powiedzenie, że robimy coś dopiero, gdy „mamy nóż na gardle”.

Nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie, ponieważ odkładanie wszystkiego na później powoduje śmierć wielu inicjatyw. Niektórzy mówią nawet z uśmiechem: „Co masz zrobić jutro, zrób pojutrze. Będziesz miał dwa dni wolnego”.

Jezus wie o takim podejściu, bo jest ono ponadczasowe. Każdemu pokoleniu było „nie po drodze” do rzeczy wymagających wysiłku. Dlatego z jeszcze większym entuzjazmem powinniśmy się wsłuchać w odczytywane dzisiaj słowa Jezusa: „Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie[…]. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”.

Aby zachęcić do działania, warto przytoczyć fragment piosenki Czesława Mozila, który śpiewa, że „tak to jest, że drogo płaci, ten, który wybrał nic nie tracić”. Jest w tym zawarta wielka mądrość. Ci, którzy nie są gotowi do pomocy innym, nie rozwijają tego, co mają. Niestety, stanie w miejscu, prędzej czy później okazuje się cofaniem.

Na szczęście, Jezus nie ogranicza się do wypowiedzenia ładnych, okrągłych i dobrze brzmiących ogólników, lecz proponuje konkretne lekarstwo na „nasze pragnienie zbawienia”. Daje impuls do zmiany naszego życia. Co prawda, jest to mowa do apostołów, ale wydaje się, że odnosi się ona do każdego chrześcijanina. Chrystus wymienia swoim uczniom dary, które z Jego łaski otrzymali: uzdrawianie chorych, wskrzeszanie umarłych, wyrzucanie demonów. Również my otrzymaliśmy rozmaite talenty i umiejętności od Pana Boga. Stoi więc przed nami zadanie, by je dostrzec oraz z wielką otwartością się nimi dzielić. Zauważmy, że wszystkie podane przez Jezusa dary są związane z posługą drugiemu człowiekowi. Pokazuje to, że najlepszym sposobem przygotowania się do rychłego przyjścia Boga jest „otwarte serce” na potrzeby innych.

 

Kolejne, co warto zauważyć to fakt, że chrześcijanin „oczekujący Boga” ufa Stwórcy w sprawach finansowych. To chyba sprawia nam najwięcej problemu. Potrafimy bowiem „powierzyć się” w kwestiach duchowych, ale sytuacji, które „narażają naszą skórę na szwank” boimy się jak „diabeł święconej wody”. Kiedy słyszymy, że Bóg się o nas zatroszczy także pod względem materialnym, uśmiechamy się ironicznie i czynimy z Wszechmogącego Boga, dewotę ograniczonego do spraw „kościółkowych”.

Przykład wielu wierzących rodzin pokazuje jednak coś zupełnie innego. Bóg nie zapomina o tych, którzy proszą Go o opiekę. Nie raz miałem okazję wysłuchać świadectwa, które były tak cudowne, że aż „zapierały dech w piersiach”. Pan Jezus bardzo jasno to wyraził w objawieniach udzielonych św. Faustynie. Czytamy w jej Dzienniczku: „[…] Pragnę, aby dusze […] odznaczały się bezgraniczną ufnością w Moje miłosierdzie. Uświęceniem takich dusz Ja sam się zajmę, dostarczę im wszystkiego, czegokolwiek będzie potrzeba dla ich świętości. Łaski z Mojego miłosierdzia czerpie się jednym naczyniem, a jest nim – ufność. Im dusza więcej zaufa, tym więcej otrzyma. Wielką Mi są pociechą dusze o bezgranicznej ufności, bo w takie dusze przelewam wszystkie skarby swych łask. Cieszę się, że żądają wiele, bo Moim pragnieniem jest dawać wiele, i to bardzo wiele. Smucę się natomiast, jeżeli dusze żądają mało, zacieśniają swe serca” (Dz 1578).

Te słowa oraz przykład apostołów, którzy pozostawiając dla Chrystusa łodzie, sieci i ryby otrzymali tak wiele, niech nas przekonuje do tego, by także w naszym życiu być hojnym w dzieleniu się tym, co otrzymaliśmy od Boga.

 

Ks. Piotr Śliżewski